Czy pozyczka pod  zastaw może uratować firmę przed upadłością

Bez kategoriiEnergiaLudzieWywiady

Kominy mamy wpisane w genotyp – Ludwig Gussenbauer

Rozmowa z Ludwigiem Gussenbauerem, właścicielem firmy Gussenbauer Und Sohn

Spoglądając na logo firmy można szybko domyślić się, czym się zajmujecie.
Kominy mamy wpisane w logo.

W przyszłym roku będziecie obchodzić 140 rocznicę powstania firmy.  Przez wiele dziesięcioleci uchodziliście za wybitnych specjalistów od kominów, które dzisiaj bardziej kojarzą się z masztami telekomunikacyjnymi.
Kiedy mój pradziad zakładał firmę posiadanie komina w jakiejś miejscowości, czasami malutkiej wiązało się z awansem cywilizacyjnym, bo oznaczało, że coś się dzieje w tym miejscu, ze jest postęp cywilizacyjny. Był to autentyczny powód do dumy. Wiele miast nawet w swoje herby pod koniec XIX wieku wpisywało w tle kominy. Prawdą jest, ze przez wiele lat byliśmy wiodąca firmą w budowie kominów dla różnego rodzaju fabryk. Ale nie tylko, możemy się pochwalić instalacjami kotłowymi w wiedeńskim pałacu cesarskim Hofburg. Wtedy to naszą marką były sygnowane kominy w całym Cesarstwie Austrowęgierskim, w tym oczywiście także w Galicji, czyli w Krakowie, Lwowie, czy Tarnowie. Oczywiście w wyniku zmian technologicznych można powiedzieć, ze ostatnio odchodzą do lamusa historii.

Czy to prawda, że na początku ubiegłego stulecia kominy sprzedawało się na metry…
Tak było w istocie, bo inaczej nie można by dokonać kalkulacji. Cesarstwo było ogromne, dzisiaj byśmy powiedzieli, ze był to duży dynamicznie rozwijający rynek. Bo takim był w istocie. Po pierwszej wojnie światowej w wyniku nowego podziału Europy rynek zmniejszył się o 90 procent dla naszej firmy.  To spowodowało, że moi przodkowie musieli przeprowadzić mocną reorganizację firmy, poszukiwać nowych rozwiązań alternatywnych, aby być w stanie podołać nowej sytuacji rynkowej. Czyli stanęli przed zadaniem, które dzisiaj jest już codziennością. Z dostaw na rynek wewnętrzny stali się eksporterami zagranicę. Ale i tak byliśmy autorami najwyższego komina o wysokości 156 metrów wybudowanym dla firmy Lenzing AG w 1937 roku. Po wojnie aktywnie uczestniczyliśmy w odbudowie kraju.

Odwiedzającym stolicę Austrii w oczy rzuca się kolorowa elektrownia usytuowana w środku miasta z elementami dekoracyjnymi genialnego artysty Friedenseicha Hundertwassera i waszymi instalacjami.
Fernwarme Wien, bo tak nazywa się ta elektrownia stała się dzięki Hundertwasserowi spektakularnym dziełem sztuki, harmonijną symbiozą ekologii, techniki i sztuki. Jesteśmy dumni, że braliśmy udział w tym projekcie. W 1968 roku już wtedy, jako uznani specjaliści w zakresie uzdatniania termicznego odpadów komunalnych wybudowaliśmy tam spalarnię śmieci.

Długoletni rodowód uwiarygodnia firmę.
Dzisiaj nie wystarczy być firmą z tradycjami, wiarygodną, dzisiaj trzeba sobie tak dobierać partnerów, aby móc konkurować z największymi.  Wystarczy spojrzeć na to, co się dzieje dokoła, w świecie.  Male firmy w tej branży maja małe szanse na duże kontrakty, nam się to udaje, bo bardzo rozsądnie wybieramy partnerów. A z drugiej strony taka jak w naszym przypadku, mniejsza firma, mniejsze niż koncerny są bardzo często niedoceniane i można się czasem swobodniej poruszać. Bo nie jest się takim zagrożeniem dla gigantów. Chociaż zatrudniamy ponad 4 tys. ludzi, w tym 100 wysoko wykwalifikowanych specjalistów.  Mamy 10 oddziałów na świecie w tym także w Katowicach.

Przejmując zarządzanie firmą w 1994 roku, miał pan zapewne poczucie odpowiedzialności, która na panu ciążyła nie tylko wobec rodziny, ale i tradycji.
Ta odpowiedzialność jest przede wszystkim natury moralno-etycznej. Nie tylko, jeżeli chodzi o dalszy rozwój firmy, mądre zarządzanie i nie spapranie tego, co się do tej pory udało osiągnąć, całego dorobku. Ale miałem też odpowiedzialność za ludzi, za ich miejsca pracy. Bo jeżeli mamy progresję i dobre zarządzanie to mamy z drugiej strony wzrost zatrudnienia i to jest oprócz obrotów, zakładanych zysków firmy istotny wskaźnik dla przedsiębiorstwa.  Rozsądna, przyjazna pracownikom polityka kadrowa jest częścią naszej filozofii.  To, jak nasi pracownicy są związani emocjonalnie z firmą najlepiej świadczy fakt, iż do dzisiaj mogę korzystać z konsultacji naszych byłych, emerytowanych pracowników. Ale to zdarza się tylko w przypadku, gdy ludzie, którzy spędzili w naszej firmie kilkadziesiąt lat byli po ludzku traktowani.  Inną wartością i zwyczajem, który wprowadzaliśmy do systemu zarządzania firmą było, aby u nas specjaliści rozpoczynali swoje życie zawodowe i kończyli je przechodząc na emeryturę.

Jest pan zwolennikiem modelu japońskiego…
Jestem zwolennikiem modelu trwałego i przewidywalnego. Jeżeli nasz klient po 10 latach znów jest naszym klientem to spotyka, jako partnera tego samego człowieka, specjalistę, który z nim poprzednio współpracował. To wzbudza zaufanie i uwiarygodnia firmę.

Czyli konserwatywny model zarządzania..
Może nie konserwatywny, ale w starym stylu, tradycyjny, który może brzmi trochę jak old fashion, ale w moim przypadku się sprawdza. A co przez to rozumiem.  Otóż stały bezpośredni kontakt z pracownikami, szybkie rozwiązywanie problemów tam gdzie się pojawiają. Jeżeli chodzi o sposób inwestowania hołduję zasadzie „Nur Barres ist Wahres”  – tylko gotówka jest prawdziwa. Nie zakładam wzrostu i rozwoju przedsiębiorstwa poprzez finansowanie z zewnątrz, poprzez tzw. obce finansowanie.  Najważniejsza jest konsekwentny marsz do przodu, nawet małymi krokami, ale do przodu. Regularny wzrost bez skoków raz w górę, raz w dół.  Takie typowe myślenie dla klasy średniej. Jestem za zarządzaniem własnym kapitałem, co daje luksus podejmowania suwerennych decyzji w ramach struktury właścicielskiej, czyli rodziny a nie z grupą współudziałowców np. giełdowych.

To bardzo wygodne, ale czy sprzyja rozwojowi?
Uważam, że przy rozsądnym zarządzaniu tak. Nie musimy wypłacać dywidendy, bo sami o tym decydujemy.  Możemy zyski pozostawić w przedsiębiorstwie i czekać aż nadejdzie dobry czas dla inwestycji.  Czyli sprawa nadrzędną jest dla mnie wolność w prowadzeniu firmy i brak jakichkolwiek nacisków z tej czy innej strony.  Nie mam nic przeciwko korporacjom, ale my zupełnie inaczej, wielokrotnie bardziej dynamicznie zarządzamy i skuteczniej niż niektóre molochy.  Mamy też w tej strukturze inna przewagę – możemy błyskawicznie podejmować decyzje.

Czy Austriacy stanowią mniejszość na waszych budowach.
W tej chwili tak. Większość pochodzi z różnych krajów UE w tym z Polski duża część.

W takich inwestycjach, które w dużej mierze dotyczą inwestycji z dziedziny ochrony środowiska, panuje powszechne przekonanie, ze jest to bułka z masłem, bo w dużym stopniu są dotowane z funduszy europejskich.
To ma swoje dobre, ale i złe strony. Jeżeli rolnik wybuduje gospodarstwo rolne oparte np. na energii z biomasy to zawsze będzie uzależniony od tego, kto mu dał pieniądze.  Uważam, ze nie można być całkowicie uzależnionym od takiej formy finansowania, to może być dodatek, ale nie główny strumień pieniędzy.  I nawet dobre przedsiębiorstwa, dobrze funkcjonujące oddają w ten sposób swoją niezależność za cenę dofinansowania.  Nie maja już tej decyzyjności, tracą autonomię. To nie zawsze wychodzi na zdrowie. To najlepiej widać na przykładzie rolników, żeby mogli opłacalnie produkować muszą mieć dotacje.

W waszym portfolio jak ważny jest rynek polski.
Polska zawsze była dla nas bardzo ważnym rynkiem. W latach 60. I 70. Byliśmy obecni przy realizacji wielu kluczowych inwestycji m.in. Huty Katowice.  Byliśmy i jesteśmy w chwili obecnej specjalistami w budowie materiałów ogniotrwałych, a te znajdują zastosowanie w wielu gałęziach przemysłu. Obecnie nadal aktywnie uczestniczymy w przygotowywaniu wraz z naszymi partnerami przeróżnych projektów dla branży petrochemicznej, energetycznej, przemysłu drzewnego i szklarskiego.  Częścią strategii naszej firmy jest przed przystąpieniem do realizacji konkretnych projektów przygotowanie odpowiedniego zaplecza i wyszkolenie personelu. Bo tylko wysoko wykwalifikowany personel jest gwarancją, jakości, która proponujemy naszym kontrahentom. Jako marka znana na całym świecie nie możemy sobie pozwolić na loterię, uda się czy się nie uda. Nasza lista referencyjna jest długa i obejmuje realizacje projektów na całym świecie, głownie w segmencie petrochemicznym.

Mówi się o was, że, obok jakości waszym priorytetem jest terminowość.
Prawdą jest, że punktujemy mocno w inwestycjach gdzie chodzi o utrzymanie terminu oddania. Ale jest to dla nas oczywistość.  Jeżeli mamy jakiekolwiek wątpliwości z dotrzymaniem terminów, nie wchodzimy w taki biznes. Dobre imię jest wartością nadrzędną.

W Polsce, jak i w wielu innych krajach, dużo emocji ba nawet protesty budzą spalarnie śmieci. To trudny temat w rozwiązaniu, którego jest potrzebna edukacja i oswajanie i rozsądna argumentacja.
Nigdzie, gdy pojawia się temat spalarni odpadów, w tym jeszcze bardziej odpadów specjalnych nie obywa się bez emocji i protestów. Moim zdaniem wynika to w dużej mierze z braku odpowiedniej wiedzy. Myślę, że zarówno politycy jak i producenci powinni mieć zapisane w swojej misji takie działania uświadamiające.  Ile śmieci i odpadów z lat 60. 70. I 80. zakopaliśmy w naszej ziemi?   Trzeba by zadać pytanie tym protestującym, czy chcą, aby te odpady przekazać w spadku przyszłym pokoleniom.  I czy godzą się nadal, aby powstawały kolejne góry odpadów?  Bo przecież błędne jest założenie, że te góry śmieci, można zamienić na stoki narciarskie. Trzeba też mieć tę świadomość jak wpływają one na wody gruntowe. Przy nowoczesnych technologiach, które stosowane są obecnie do termicznej utylizacji odpadów jest to rozwiązanie optymalne.

 

Polecane artykuły
Bez kategorii

Sprzedaż kruszywa – co musisz wiedzieć, zanim zapytasz „co to właściwie jest?”

AktualnościEnergiaWiadomości

Eon rozpoczyna rok wzrostem zysku

AktualnościEkologiaEnergiaWiadomości

Duże projekty fotowoltaiczne w Polsce mocno spowolnione

AktualnościEnergia

PGE mocno inwestuje w odnawialne źródła energii

Zapisz się do Newslettera
Bądź na bieżąco i otrzymuj najnowsze artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *