Air France wczoraj i dziś. Francuska linia obchodzi 90.urodziny

AktualnościEnergiaWiadomości

Czy energia jądrowa to zielona inwestycja?

Francja jest stabilna na zielono – przynajmniej na „Mapie Energii Elektrycznej” , która stale śledzi, jak intensywna pod względem emisji CO2 jest obecna produkcja energii elektrycznej w krajach Europy. Według aplikacji opracowanej przez duński start-up Tomorrow w ostatnią środę rano Francuzi wyemitowali jedynie 75 gramów gazów cieplarnianych (ekwiwalentu CO2) na kilowatogodzinę energii elektrycznej. Jednocześnie było to 211 w Danii i 319 w Wielkiej Brytanii, 447 w Niemczech i 683 w Polsce.

Proste wyjaśnienie: Francja wytwarza ponad 70 procent energii elektrycznej w elektrowniach jądrowych. Ponadto ponad 15 procent pochodzi ze źródeł odnawialnych (energia wodna, wiatrowa, słoneczna), udział energii elektrycznej bez CO2 wynosi już około 90 procent. Niemcy są dalekie od tego, chociaż udział odnawialnych źródeł energii stanowi tu ponad jedną trzecią. A Niemcy uważają się za międzynarodowych pionierów.

Każdy na swój sposób – to do tej pory podstawowa zasada europejskiego wytwarzania energii elektrycznej. Jednak pod ogromną presją polityki klimatycznej, obecnymi wąskimi gardłami energetycznymi i początkiem kampanii prezydenckiej we Francji wybucha ostry konflikt. Thierry Breton (66 l.), unijny komisarz ds. rynku wewnętrznego z Francji, powiedział niedawno: „Nie będzie Zielonego Ładu bez energii jądrowej. Każdy, kto myśli inaczej, myśli źle”.

Prezydent Emmanuel Macron (43) przedstawił swoją strategię polityki przemysłowej „Francja 2030” na początku tygodnia i wyraźnie zobowiązał się do zainwestowania miliardów w technologię jądrową. Jego minister gospodarki i finansów Bruno LeMaire (52) upublicznił dzień wcześniej nowy sojusz proatomowy. W apelu, który pojawił się równolegle w kilku europejskich gazetach, LeMaire i inni ministrowie z Rumunii, Czech, Finlandii, Słowacji, Chorwacji, Słowenii, Bułgarii, Polski i Węgier zażądali wyraźnego zobowiązania ze strony UE: „Energia jądrowa musi być jak wszystkie inne niskoemisyjne źródła energii powinny być traktowane.”

Gdzie trafia kapitał inwestora?

Żądanie grupy dziesięciu jest skierowane przede wszystkim na tzw. taksonomię, nowy system klasyfikacji, za pomocą którego UE chce dawać wskazówki prywatnym inwestorom: Które inwestycje są naprawdę zrównoważone? Więc gdzie powinien iść kapitał – a gdzie nie powinien iść? „Jeśli duzi inwestorzy, tacy jak firmy ubezpieczeniowe, zorientują się w przyszłości na taksonomię, będzie to miało ogromne konsekwencje”, mówi Thomas Pellerin-Carlin, dyrektor Centrum Energetycznego (JDEC) w europejskim think tanku Jaques Delors Institute.

Dla obszaru klimatu klasyfikacje zostały faktycznie zakończone. Zielona pieczęć aprobaty zostanie przyznana wszystkim technologiom, które umożliwią silną redukcję emisji gazów cieplarnianych. I które jednocześnie nie powodują żadnych znaczących nowych szkód dla środowiska: „Do No Significant Harm” (w skrócie: DNSH) jest wymogiem.

Wciąż trwa gorąca debata na temat tego, czy energetyka jądrowa spełnia kryterium DNSH. Twardy rdzeń obozu antynuklearnego stanowią Niemcy, Austria i Luksemburg, a także Belgia i Hiszpania, które nadal eksploatują elektrownie jądrowe, ale których rządy planują stopniowe wycofywanie się. Federalna minister środowiska Svenja Schulze (53 l., SPD) napisała latem list do Komisji Europejskiej, w którym ostrzega przed „oszukańczym etykietowaniem” w taksonomii. Organizacje pozarządowe i forum branżowe „Zrównoważone inwestycje” (FNG) również zdecydowanie walczą z energią jądrową w zielonych portfelach.

Kilka dni temu konferencja ministrów energetyki niemieckich krajów związkowych jednogłośnie zadecydowała, że ​​energetyka jądrowa jako „technologia wysokiego ryzyka” nie powinna być uwzględniona w taksonomii. Decyzję tę zainicjował kraj związkowy Nadrenia-Palatynat, którym rządzi jedyna jak dotąd koalicja czerwono-zielono-żółtych sygnalizacji świetlnej.

Służba naukowa sędziów UE na rzecz energii jądrowej

Komisja Europejska najpierw przekazała pytanie DNSH do swojego serwisu naukowego, Wspólnego Centrum Badawczego. W lipcu jej raport opowiedział się za energetyką jądrową. Francja widzi swój kurs potwierdzony przez obecny kryzys gazowy. Według Bruno LeMaire’a nic z tego nie zostało zbudowane, „aby teraz być zależnym od dobrej woli Władimira Putina”.

Dla Francuzów kompetencje nuklearne od dziesięcioleci są kwestią niezależności i tożsamości narodowej. Po wojnie broń nuklearna „Force de Frappe” gwarantowała zdolność obronną. Wraz z rozwojem dużej elektrowni jądrowej w krótkim czasie udało się zmniejszyć zależność od importu ropy naftowej: od połowy lat 70. do końca lat 80. Francja zmniejszyła o połowę produkcję energii elektrycznej z paliw kopalnych. W tym samym czasie produkcja energii elektrycznej wzrosła ponad dwukrotnie.

François Hollande, socjalistyczny poprzednik Macrona, niejasno obiecywał łagodne odejście: udział energii jądrowej w miksie elektroenergetycznym powinien spaść z 70 do 50 procent dzięki znacznej rozbudowie odnawialnych źródeł energii i likwidacji istniejących reaktorów ze względu na wiek. Jednak ta strategia nigdy nie była forsowana w żaden poważny sposób. Przed wyborami prezydenckimi w kwietniu 2022 r. prawie wszystkie partie popierają energetykę jądrową, zwłaszcza prawica domaga się jej rozbudowy. Jedyni wyraźni przeciwnicy energetyki jądrowej, francuscy Zieloni, odgrywają jedynie rolę outsidera.

Francja ma problem z kosztami elektrowni jądrowych

Nie ulega wątpliwości, że nowe budynki mają ogromny problem z kosztami. Europejski reaktor na wodę pod ciśnieniem (EPR), francuski model reaktora „trzeciej generacji”, który jest sprzedawany również w innych krajach, jest coraz bardziej opóźniany. Pionierski projekt we Flamanville jest budowany od 2007 roku, a jego koszty już trzykrotnie przekraczają pierwotnie szacowane sześć miliardów euro.

Dlatego Macron obiecuje zintensyfikować badania nad nowymi małymi reaktorami, „Małymi Reaktorami Modułowymi” (SMR), nad którymi trwają prace na całym świecie i które powinny być bezpieczniejsze i bardziej opłacalne niż poprzednie reaktory. Jednak ogłoszone przez prezydenta finansowanie w wysokości miliardów dolarów nie wystarczy. Zielona pieczęć aprobaty UE znacznie ułatwiłaby mobilizację prywatnego kapitału na takie projekty.

Dla Francuzów kompetencje nuklearne od dziesięcioleci są kwestią niezależności i tożsamości narodowej. Po wojnie broń nuklearna „Force de Frappe” gwarantowała zdolność obronną. Wraz z rozwojem dużej elektrowni jądrowej w krótkim czasie udało się zmniejszyć zależność od importu ropy naftowej: od połowy lat 70. do końca lat 80. Francja zmniejszyła o połowę produkcję energii elektrycznej z paliw kopalnych. W tym samym czasie produkcja energii elektrycznej wzrosła ponad dwukrotnie.

François Hollande, socjalistyczny poprzednik Macrona, niejasno obiecywał łagodne odejście: udział energii jądrowej w miksie elektroenergetycznym powinien spaść z 70 do 50 procent dzięki znacznej rozbudowie odnawialnych źródeł energii i likwidacji istniejących reaktorów ze względu na wiek. Jednak ta strategia nigdy nie była forsowana w żaden poważny sposób. Przed wyborami prezydenckimi w kwietniu 2022 r. prawie wszystkie partie popierają energetykę jądrową, zwłaszcza prawica domaga się jej rozbudowy. Jedyni wyraźni przeciwnicy energetyki jądrowej, francuscy Zieloni, odgrywają jedynie rolę outsidera.

Francja ma problem z kosztami elektrowni jądrowych

Nie ulega wątpliwości, że nowe budynki mają ogromny problem z kosztami. Europejski reaktor na wodę pod ciśnieniem (EPR), francuski model reaktora „trzeciej generacji”, który jest sprzedawany również w innych krajach, jest coraz bardziej opóźniany. Pionierski projekt we Flamanville jest budowany od 2007 roku, a jego koszty już trzykrotnie przekraczają pierwotnie szacowane sześć miliardów euro.

Dlatego Macron obiecuje zintensyfikować badania nad nowymi małymi reaktorami, „Małymi Reaktorami Modułowymi” (SMR), nad którymi trwają prace na całym świecie i które powinny być bezpieczniejsze i bardziej opłacalne niż poprzednie reaktory. Jednak ogłoszone przez prezydenta finansowanie w wysokości miliardów dolarów nie wystarczy. Zielona pieczęć aprobaty UE znacznie ułatwiłaby mobilizację prywatnego kapitału na takie projekty.

Polecane artykuły
AktualnościWiadomości

Boehringer jest obecnie największą niemiecką firmą farmaceutyczną

AktualnościWiadomości

Producent dóbr luksusowych LVMH cierpi z powodu spadającego popytu

AktualnościWiadomości

Inżynier Boeinga stawia poważne zarzuty producentowi samolotu

AktualnościWiadomości

Skutki zbyt długich sesji gier wideo mogą być bolesne

Zapisz się do Newslettera
Bądź na bieżąco i otrzymuj najnowsze artykuły
%d bloggers like this: