Rozmowa z Pawłem Nastulą, mistrzem olimpijskim, świata i Europy w judo.
Pamiętam ten news sprzed ośmiu lat, kiedy agencje informowały, że mistrz olimpijski w judo Paweł Nastula debiutował w MMA (mix Martian arts – mieszane sztuki walki), czyli innym słowy w bijatykę.
Taki mam temperament i takie uzależnienie – od sportów walki. Po 25 latach uprawianie wyczynowo judo, mistrzostwie olimpijskim w Atlancie, w 1996 r. , dwukrotnym mistrzostwie świata i trzykrotnym Europy poczułem znużenie. Zdobyłem wszystko, co było do zdobycia. Tę nową energię odnalazłem w MMA, które są przyszłością sportów walki. Rozumiem, że nie wszystkim ta dyscyplina może się podobać.
No właśnie, czym się objawia to uzależnienie od sportów walki?
Ano tym, że mówiąc kolokwialnie ciągłe mnie kreci mata, klatka czy ring. Ale uważam, że tę słabość łatwo mi przyszło przełożyć na interesy. Mam inną odporność na stres związany np. z biznesem. Sukces w sporcie związany jest z pracą, konsekwencją, systematycznością i to są cechy, które są także decydujące o sukcesie w biznesie. I jeszcze ważna rzecz – umiejętność podejmowania ryzyka, co w sportach walki jest rzeczą normalną. Uwielbiam to powiedzenie, które się sprawdza w moim przypadku, powiedzenie Nikodema Dyzmy, że umiejętność rządzenia to umiejętność podejmowania szybkich decyzji.
Niestety, ale pańską nową dyscyplinę do niedawna uważało się, za sport chuliganów.
Mnie też ona na początku zaszokowała, kiedy pierwszy raz oglądałem amerykański turniej UFC. I wtedy nawet przez myśl mi nie przyszło, że sam kiedyś będę brał w tym udział. Kiedy zbliżyłem się do tej dyscypliny, potwierdziły się moje przypuszczenia, że to nie barowa bójka, tylko trudny sport walki, bazujący na chwytach i walce w parterze, a to była moja domena w judo. Do tego wymagając sprytu i inteligencji. To może jedna z ważnych przyczyn, dla których zdecydowałem się podpisać w 2005 roku kontrakt z Japończykami. Atmosfera nie była wtedy przychylna dyscyplinie w polskich mediach. Ale cieszę się, bo sam wykonałem sporą robotę, aby po latach oswajania się z MMA, transmisjach telewizyjnych, czyli bezpośrednim obcowaniu z tą dyscypliną wzrosła świadomość i dzisiaj większość już wie, że obowiązują w niej zasady, regulamin i czuwający na prawidłowym przebiegiem konkurencji sędziowie.
Powszechnie uważa się, iż wzorem są Stany Zjednoczone gdzie MMA jest całkowicie ucywilizowane, zawodnicy szanowani i godnie wynagradzani…
W wielu dyscyplinach otwarcie mówi się o pieniądzach. Wiemy ile zarabiają tenisiści, piłkarze, golfiści… W przypadku MMA w Polsce jest to temat wstydliwy, bo tak małe są to pieniądze, że wstyd mówić o stawkach. Dla udowodnienia tej myśli powiem, że niektórzy zawodnicy dostają za walkę tysiąc złotych. Walkę przez duże w, kosztującą wiele wysiłku i zdrowia. Dlatego uważam, że należy stworzyć, a jak wspomniałem jest to przyszłość sportów walki, odpowiednią atmosferę i zaplecze dla młodzieży, która chce ten sport uprawiać. A mamy już gdzie trenować i występować, bo naprawdę kapelusze z głów, dla jakości i funkcjonalności obiektów sportowych powstałych w ostatnich latach w Polsce na absolutnie światowym poziomie.
Podejrzewam, że apeluje pan do hojnych sponsorów…
Mam taką nadzieję, bo inaczej wrócimy do nieodległych czasów, kiedy znani pięściarze, judocy, karatecy chronili bramki do klubów i dyskotek. Ubolewam nad tym, jak wiele jeszcze nam brakuje do USA, do tego poziomu zawodowstwa, ale i systemu wynagradzania. Tam śmiało można się utrzymać z uprawiania sportu. Ale wracając do sponsoringu. Dotyczy on najczęściej zawodników, którzy są na topie. Znam to z własnego doświadczenia, kiedy ciężko pracowałem, a nie miałem wyników i sukcesów, to pies z kulawą nogą się za mną nie oglądał. A to jest de facto najważniejszy etap i wtedy ta pomoc jest najbardziej potrzebna. Sukces naturalnie i automatycznie łączy się z kasą. Sport jest wielką niewiadomą i dlatego dzisiaj obserwujemy spadek zainteresowania wyczynowym sportem. To jest taka inwestycja trwająca 15-20 lat i nie wiadomo do końca, czy się zwróci. Ostatnio sporo się mówi o sukcesach czwórki polskich tenisistów, ale pomija się milczeniem kilkaset albo nawet kilka tysięcy młodych ludzi, którym się nie udało. Bo starczyło może talentu a zabrakło pieniędzy… Wiem, o czym mówię, moja córka siedem lat trenowała tenis i może nie doszła do poziomu mistrzowskiego, ale wiem ile to kosztuje czasu, pieniędzy i wyrzeczeń.
A może to wina systemu szkoleniowego.
Moim zdaniem taki system w tenisie nie istnieje i dopóki nie ulegnie on zupełnej przebudowie to długo będziemy czekać na kolejne Isie i Jerzyków. Dlatego w dziedzinie, w której poruszam się najlepiej, czyli w sportach walki: judo, MMA próbuję jak praktyk i doświadczony sportowiec wprowadzać takie systemy, które powinny wydawać plony, być efektywne na przyszłość.
Warunkiem uzyskania sukcesu finansowego każdej dyscyplinie sportowej to są pełne stadiony, transmisje telewizyjne i sponsorzy. Sądzi pan, że uda się u nas zapełnić hale sportowe do ostatniego miejsca.
Każdy interes powinien być dochodowy. Organizując walki MMA trzeba tak je zorganizować, aby powstał profesjonalny, perfekcyjny show, nie boję się tego określenia, widowiska, którego bohaterami będą znani sportowcy, mistrzowie gwarantujący wysoki poziom imprezy. U nas cały czas dyscyplina się rozwija, i dlatego większą część programu muszą stanowić zawodnicy na światowym poziomie. Ale jest miejsce także niekoniecznie dla zawodników MMA, na których ludzie tez przyjdą. Nie ukrywajmy to widzowie i ich liczba jest najlepszym weryfikatorem takich imprez. W Japonii noworoczna gala gromadzi ponad 50 tys. widzów. Ale i w Polsce nie ma, co narzekać na frekwencję i prognozy są bardzo obiecujące – 12 tys. widzów na warszawskim Torwarze i podobnie w Gdańsku i Łodzi. To dobrze rokuje na przyszłość.
Media są ważne dla popularyzacji MMA?
Jak dla każdej dyscypliny sportu, tym bardziej takiej rozwijającej się na danym obszarze. Jak nas dużo w mediach, telewizjach to łatwiej znaleźć sponsorów. Muszę powiedzieć, że wielkie zasługi ma w tej dziedzinie Telewizja Polsat.
Tutaj w pańskim klubie Nastula na warszawskich Bielanach nie zapomniał pan o swojej pierwszej miłości – judo.
Jest judo dla dzieci i dla dorosłych. Oprócz tego oczywiście mam mocną grupę zawodników MMA z Janem Błachowiczem na czele. Można także trenować pod okiem wysokiej klasy specjalistów taekwondo, muay tai i krav maga. Oferta bogata, każdy znajdzie coś dla siebie. Kiedy już na dobre odejdę z czynnego uprawiania sportu poświęcę się całkowicie pracy w moich klubach. Ta perspektywa bardzo mnie kręci.
rozmawiał Andrzej Mroziński
Co lubi Paweł Nastula?
Zegarek – Franck Muller
Pióra – używa długopisów
Ubrania – sportowe
Wypoczynek – mam ciągły deficyt snu, więc chętnie wypoczywam śpiąc.
Kuchnia – zdecydowanie domowa przygotowywana przez żonę
Hobby – narty wodne i windsurfing