Lubimy, chociaż nie przyznajemy się do tego, że uwielbiamy zaglądać do portfela i kieszeni innych. Wydawałoby się, że to cecha naganna, ale gdy robią to media podając nam jak na widelcu, kto ile zarabia ile wydał czujemy się usprawiedliwieni. Uwielbiam powiedzenie mojego przyjaciela Zygmunta hrabiego Tyszki, który w takich przypadkach zwykł mawiać interesuje mnie tylko mój portfel, niestety najczęściej pusty.
Najszybciej rosnącą marką Premium na świecie był w zeszłym roku Mercedes-Benz – sprzedano ponad półtora miliona samochodów spod znaku trójramiennej gwiazdy. To mocne ożywienie sprzedaży najbardziej odczuli akcjonariusze, ale i szef stuttgarckiego koncernu oraz cała rada nadzorcza.
Szef koncernu Dieter Zetsche za fantastyczne wyniki w roku 2013 otrzyma w premiach i akcjach równowartość 8 milionów 250 tys. Euro, czyli o 100 tys. więcej niż w roku ubiegłym. Nie tylko na astronomiczna suma pieniędzy jest wielkim sukcesem Zetsche, ale fakt, ze udało mu się przekonać radę i akcjonariuszy, aby pozyskać do organów kontrolnych Daimler AG, czyli spółki akcyjnej cremè de la cremè światowych top byłego szefa BMW i Volkswagena Bernda Pischetsriedera oraz CEO Siemens AG Joe Kaesera. To niezwykłe wzmocnienie organów zarządzających i świetnie rokujące na przyszłość. Na początku kwietnia zgromadzenie wspólników ma uchwalić zgodę na objęcie przez tych dwóch top managerów funkcji kontrolnych w spółce akcyjnej na okres pięciu lat. Na zgromadzeniu wspólników przed rokiem przedstawiciele akcjonariuszy domagali się sie jeszcze bardziej kompetentnych członków zarządu z dziedziny przemysłu samochodowego skupionych wokół Manfreda Bischoffa, wieloletniego CEO Daimlera. I to jest w pewien sposób odpowiedź na te oczekiwania. Jako wynagrodzenie przewidziano dla 7 kompetentnych ekspertów średnio po 3 miliony Euro. I tak łączna suma wynagrodzenia dla zespołu zarządzającego wzrosła do 30 milionów Euro. To wiąże się tez z faktem, że Hubertus Troska został w 2012 roku z Chin dokooptowany do głównego zarządu Daimlera w Niemczech.
Proces obliczania premii dla zarządu jest dość transparentny. Aby ustalić, premie dla członków zarządu Daimler porównuje osiągnięty zysk przed odsetkami i podatkami z analogicznym okresem roku poprzedniego. Jest też obliczana średnia rentowność sprzedaży samochodów innych marek takich jak BMW czy Volkswagen przez ostatnie 3 lata i porównywana z własnymi marżami Daimlera. I w zależności od tego jak te liczby w Stuttgarcie się plasują, jakie wyniki tym samym są osiągnięte nad czy ponad ustaloną średnią otrzymują mniejszą lub większą premię. Na ich wysokość ma też wpływ kurs akcji koncernu.
W zeszłym roku – to tak dla zobrazowania premii dla zarządu – Daimler osiągnął obroty w wysokości prawie 118 miliardów Euro. Zysk przed opodatkowaniem i odsetkami wyniósł 10.8 miliarda Euro. To prawie jedna czwarta więcej niż w roku poprzednim. Prawdą jest, że duża część obrotu a więc i zysku stanowiły środki ze sprzedaży udziałów konsorcjum Airbus Group (dawniej EADS). Cóż, więc do takiego zysku ma wysokość premii zarządu, to jakby kiedyś powiedział szef Deutsche Banku Hilmar Kopper w 1994, zapytany o niezapłacone rachunki niemieckim fachowcom na sumę 50 milionów Euro użył dzisiaj już kultowego określenia, cóż to za suma, to tylko fistaszki – peanuts. Ładne mi orzeszki….
Andrzej Mroziński