Farancina Armengol już niczego nie wyklucza. Palma de Mallorca może wkrótce stanąć w obliczu kolejnej ścisłej blokady. „Wszystkie propozycje Ministerstwa Zdrowia są na stole” – powiedział prezydent Balearów. Miejsce tęsknoty wielu niemieckich wczasowiczów wykazało występowanie 589 przypadków zkażeń na 100 000 mieszkańców w 14 dni w czwartek. Kilka dni temu Baleary nadal były hiszpańskim hotspotem koronowym z ponad 600 przypadkami, zanim zostały przejęte przez region Estremadura. Sytuacja nieco się poprawiła na innych wyspach Morza Śródziemnego, ale nie w stolicy wyspy. Na Majorce liczy się teraz na szczepienia, które będą postępować szybciej niż na przykład w Madrycie i Barcelonie.
Podczas pierwszej fali pandemii wyspa na Morzu Śródziemnym odgrodziła się, a wirus opanowano stosunkowo dobrze i odnotowano najmniejszą liczbę infekcji i zgonów. Turystyka zaczęła się ponownie w czerwcu. Ale od końca lipca liczba nowych infekcji na Balearach znacznie wzrosła. W połowie sierpnia niemiecki Instytut Roberta Kocha ponownie uznał wyspę za obszar ryzyka. Na Majorce na początku roku nikt nie spodziewa się, że wczasowicze w dużej liczbie wkrótce powrócą.
Walka o przetrwanie
Hotelarze i restauratorzy odpuścili już Semana Santa, pierwszy szczyt sezonu w Wielkanoc – po raz drugi z powodu pandemii, która wybuchła krótko wcześniej w 2020 roku. Stowarzyszenie hotelarskie FEHM z Majorki uważa wznowienie turystyki do końca marca za „utopię” i spogląda bardziej na czerwiec. To może być za późno dla wielu mniejszych firm, które od miesięcy walczą o przetrwanie. W całej Hiszpanii tylko Wyspy Kanaryjskie są bardziej uzależnione od wczasowiczów niż Baleary.
Na Balearach produkcja gospodarcza Hiszpanii spadła najbardziej, a bezrobocie wzrosło najbardziej: w grudniu 2020 r. do ponad 84 000 osób czyli do 38 proc. więcej niż w grudniu 2019 r. Według władz regionalnych jest to największy wzrost w całej Europie. Wyspy ucierpiały ostatnio w czasie kryzysu gospodarczego z 2008 roku i po nim. Prawie cały miniony sezon turystyczny utracono. Skutki pandemii na Balearach są „brutalne”, skarży się minister pracy i turystyki Iago Negueruela.
W rzeczywistości konsekwencje dla wielu z 1,1 miliona mieszkańców są śmiertelne. Według badań przeprowadzonych przez Uniwersytet Balearów (UIB) pod koniec ubiegłego roku liczba osób żyjących w skrajnym ubóstwie podwoiła się. Choć pomoc państwa została zwiększona, pomoc ta nie dotarła nawet do połowy potrzebujących. Ponad 320 000 osób jest zagrożonych „względnym ubóstwem” i ma problemy z związaniem końca z końcem, mimo że są zatrudnieni – powiedziała podczas prezentacji badania Maria Antonia Carbonero, badaczka UIB. Przed początkiem zimy był to praktycznie co czwarty mieszkaniec.
Jak wiosną kolejki przed bankami żywności znów się wydłużają. „Największym problemem są koszty wynajmu oraz wody i prądu” – mówi Begoña González z katolickiej organizacji pomocowej Caritas w Palmie. Im dłużej trwał kryzys i bezrobocie, tym trudniej jest płacić rachunki. Bez państwowego zasiłku za pracę krótkoterminową sytuacja byłaby znacznie gorsza. Pod koniec ubiegłego roku sama Caritas opiekowała się ponad 9 tys. osobami. Dostawali żywność lub próbowali pomóc im znaleźć pracę.