Wszyscy dobrze znamy, jakość niemieckich wyrobów. Made In Germany, chociaż dzisiaj już rarytas, zawsze gwarantuje zaufanie i wysoką jakość. Do swoich licznych produktów Premium Niemcy dołączają materiał ludzki – managerów.
Jeszcze do niedawna CEO wielkich korporacji amerykańskich, ale nie tylko pochodzili najczęściej z krajów, z którego dana korporacja czy firma się wywodziła. Dzisiaj przy stale postępującej globalizacji element narodowy zastępuje element pragmatyczny, ponadnarodowy. Niedawno Frankfurter Allgemaine Zeitung z dumą ujawnił, że niemieccy managerowie są coraz bardziej pożądanym towarem w wielu światowych koncernach. A zaczęło się od sensacyjnej zmiany na stanowisku CEO w Hewlett-Packard, z którego musiał odejść po ujawnieniu skandalu towarzyskiego a raczej seks afery wieloletni szef HP Mark Hurd. Zmiana ta była tym bardziej widowiskowa, albowiem szefem tego światowego giganta został były CEO innego lidera światowego rynku IT SAP Leo Apotheker. Podejrzewano nawet, że jest to zakamuflowany krok w stronę fuzji tych dwóch światowych potentatów. Świat IT długo nie wierzył w przypadek, czy zbieg okoliczności, ale okazało się, że górę wzięła czysta kalkulacja i docenienie umiejętności pana Leo Apothekera.
Nadreński management
Managerowie znad Renu stają się coraz atrakcyjniejszymi pannami na biznesowym wydaniu. Starają się o nich coraz to nowi najwięksi gracze na rynku z przeróżnych branż. W słynnym indeksie Fortune 500 pojawiło się nazwisko Klausa Kleinfelda, do niedawna szefa Siemensa a dzisiaj CEO potentata amerykańskiego przemysłu aluminiowego Alcoa, pod którego wodzą koncern odnotował przychody wartości 30 mld dolarów. Słynie także z tego, że włada biegle kilkoma językami. W domu na co dzień ze swoją córką rozmawia po angielsku i jest w wielu kwestiach gospodarczych prawdziwa wyrocznia dla prezydenta Baracka Obamy i najbogatszego Amerykanina Warrena Buffetta.
Kolejny Niemiec, którego można zaliczyć do top managerów, którym się udało w Stanach to Martin Richenhagen,. Ten król traktorów AGCO z Georgi wpisuje się złotymi zgłoskami w Fortune 500, i to jest wyłącznie jego zasługa.
Do niedawna w Niemczech wydawało się, że ciężko zagranicą sprzedać niemieckiego menagera. Dzisiaj to już inni starają się, aby ich pozyskać. Nie są już dzisiaj tak nudni i dogmatyczni jak kiedyś.
Uzdrowiciele
Achim Berg, top manager Microsoft, uratował cały biznes telefonii komórkowej dla giganta z Seattle Bila Gatesa przed największym konkurentem tj. Apple.
Bajkowa historia przytrafiła się Carl-Peterowi Forsterowi, który jako bezrobotny po sprzedaży Opla austriackiej Magna znalazł swoje miejsce w indyjskim koncernie Tata Motors i wprowadził go na wyżyny światowej motoryzacji. A to właściwie historia z tych jak zwykliśmy nazywać mission impossibile….
W branży motoryzacyjnej nie sposób nie wspomnieć o jeszcze o jednym nazwisku. O nim jest od lat głośno w Niemczech bo dowodzi najbardziej luksusową motoryzacyjną marką brytyjską Aston Martin – Ulrich Bez. Kiedyś marzył, aby być marynarzem, dzisiaj jest symbolem samochodowej awangardy w stylu Jamesa Bonda.
Ale tak naprawdę, to, co piaty manager w Niemczech marzy o karierze światowej, a zapewne, co drugi, aby zmierzyć się ze swoimi amerykańskim kolegami. Do tej pory najczęściej udawało się Niemcom w branży gastronomicznej, co piąty hotel w światowych sieciach był dowodzony przez obywatela z niemieckim paszportem. Ale ambicje i marzenia Niemców siegają coraz dalej i jak pokazuje praktyka bardzo konkretnie, co pokazuje praktyka je realizują. Niemiecki manager na trudne czasy, może cos w tym jest. Sa znakomicie wykształceni i jedno łączy ich wszystkich – znają, co najmniej cztery języki obce, co i naszym managerom życzyć należy, a zapewniam, że nie będzie im to zapewne przeszkadzało w światowych karierach.