Wczoraj za agencjami francuskimi informowaliśmy o podjętym przez prokuraturę dochodzeniu w sprawie ustalenia sprawcy lub sprawców nieumyślnego spowodowania śmierci. Dzisiaj po informacjach NYT i wypowiedzi przedstawiciela francuskiej prokuratury Brice Robina, że na podstawie zapisów ostatnich 30 minut lotu śledczy są prawie pewni, że drugi pilot był w momencie katastrofy sam w kokpicie i odmówił otwarcia drzwi kapitanowi. Z nagrań jak podkreślają śledczy można wywnioskować, że istniała „ wola zniszczenia samolotu”. Zmienia się tym samym kwalifikacja śledztwa w sprawie katastrofy – od dzisiaj mówimy już o świadomym doprowadzeniu do katastrofy lotniczej i śmierci osób, które były na pokładzie samolotu. Znamy już nazwisko drugiego pilota. To był Andreas Lubitz, jak się podkreśla nie był na listach poszukiwanych terrorystów.
Tyle informacji oficjalnych. Mnie najbardziej od momentu poinformowania o katastrofie Germanwings poirytowały a właściwie mocno wkurzyły około medialne działania i komentarze, prasy, radia, telewizji i Internetu. Pamiętam, kiedy w 1980 roku a następnie w 1987, lotowskie Iły -62 spadały w Warszawie, ciągnąc do grobu setki osób owszem były „jedynki” w gazetach, były to informacje na czołówkach programów telewizyjnych i radiowych. Nikt nie chciał na tym zbijać kapitału, „monetyzować” tych tragedii. Wtedy trzeba było wręcz z dużym wyczuciem informować o przyczynach katastrofy, których ewidentną przyczyną było radzieckie brakoróbstwo i naukowy bubel. Dzisiaj tragedia ludzka, jaka jest katastrofa, jest okazją do wielogodzinnych dysput telewizyjnych, naciągania faktów, wprowadzania pierwiastka mistycznego i rozpisywania się z najbardziej błahych powodów do nieskończoności. No i jeszcze pojawia się ferowanie wyroków.
I tak w wczorajszej prasie niemieckiej pojawiły się tytuły = „Czy to już koniec mitu Lufthansy, jako super bezpiecznego przewoźnika”. Co to ma sugerować, że wypadek, za który nie ponosi odpowiedzialności Lufthansa Technik, bo sam prezes Spohr podkreślał, że samolot był w doskonałym stanie, spowoduje brak zaufania do sklasyfikowanej na 12 miejscu na świecie linii lotniczej. A rebours po dzisiejszej konferencji prasowej, kiedy to Carsten Spohr przypomniał, że, wśród 10 tys. pilotów wyszkolonych przez Lufthansę, znalazła się czarna owca, frustrat, którego motyw nie jest znany, to fatalny zbieg okoliczności i tragiczny przypadek, nad którym wszyscy budujący te super bezpieczna markę ubolewają. Spohr wspomniał także, że odkąd pracuje w koncernie a to już ponad 40 lat, zawsze najważniejszą, pryncypialna wartością było bezpieczeństwo.
Czy można w procesie kształcenia pilotów wyłowić takie cechy niektórych z nich, które mogą stać się w przyszłości niebezpieczne? Wydaje się to jest niemożliwe. I tak system szkolenia pilotów niemieckich jest najwyższy na świecie. Niebawem też, o czym jestem przekonany, narodowy niemiecki przewoźnik nie tylko będzie na jak dotychczas 12 miejscu, ale poszybuje znacznie do góry, jak na żurawia przystało.
Dlatego wszystkim zacierającym już ręce, że oto król jest nagi, albo jak inne tytuły, że to już gwóźdź do trumny, w obliczu ogromnej tragedii rodzin, bliskich i przewoźnika, proponuje, ale i apeluję, ciszej nad trumną.