Polityka to sztuka posuwania się do przodu małymi kroczkami. Ale garstka polityków europejskich poprzez tę mądrość rozumie zupełnie coś innego. Dla nich to gra w wszystko albo o nic, gra, która prowadzi niejednokrotnie do zatrzymania ożywienia gospodarczego Europy, tak przecież kruchego.
Stratedzy Funduszu Inwestycyjnego Standard Life przewidują, że polityka i polityce mogą się przyczynić do wzrostu gospodarczego w Europie. Niestety niektórzy politycy europejscy mogą być bardzo niebezpieczni dla naszej wspólnej gospodarki i to nie tylko unijnej.
Z grona polityków, którzy inwestorzy zagraniczni najbardziej się obawiają, jest Władimir Putin. Jest on najlepszym przykładem jak polityk może się „zgrać” w pokerowej zagrywce. Marzył o Wielkiej Rosji, o przywróceniu jego krajowi rangi imperium. Zapalił Krym, wschodnią Ukrainę i stał się dla zachodniego świata, dla polityków nieprzewidywalny. Sankcje, upadek rubla, akcji, ucieczka kapitału i widmo bankructwa. Ludzie przyparci do muru nie reagują racjonalnie. Tej historii nie będzie końca do momentu, kiedy ten “pilot” się nie opamięta. Dlaczego Putin pilot?- Bo on pilotuje ten samolot rosyjski a wszyscy inni na jego pokładzie- rzygają…
Następnym wzbudzającym gęsią skórkę u inwestorów i analityków jest Alexis Tsipras przewodniczący greckiej Koalicji Radykalnej Lewicy, który zadłużenie, kłopoty gospodarcze upatruje jedynie w winie MFW, Niemiec i wielkiej Trójki. Niebezpieczne jest to, że cały czas pnie się do góry i niewykluczone, że wkrótce może objąć władzę w Grecji.
Kolejny polityk niebezpieczny dla inwestorów to Bernd Lucke, przewodniczący partii Alternatywa dla Niemiec, niepozornego ruchu, którego przedstawiciele siedzą już w trzech parlamentach krajowych. Profesor Lucke nie kryje swojej niechęci do Euro i argumentuje po mistrzowsku, właściwie po profesorsku – dlaczego Euro jest złe. I to powoduje, że wyborcy zainfekowani tą niechęcią do europejskiej waluty, jako źródła wszelkiego zła, przeniosą to na swoje przyszłe wybory i na polityków. A jak ta choroba – jak podkreślają analitycy – przejdzie na inne partie niemieckie. Wtedy nastąpi efekt domina i tego obawiają się sie inwestorzy.
Kolejny aktor sceny politycznej wzbudzający niepokój to Nigel Farage miły handlarz używanymi autami i szef Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa, UKIP. Nie ukrywa, że walczy o wyborców a orężem w tej walce jest hasło – wystąpienia UK z Unii Europejskiej. Według analityków nie ma szans na rządzenie czy współrządzenie w UK, ale zatruwa środowisko, wkłada kij w mrowisko i pleśń do zdrowych organizmów, co powoduje wzrost nastrojów populistycznych na wyspach.
Obawy wzbudza także córka założyciela i przywódcy prawicowego Frontu Narodowego Marine Le Pen. Dokonała tego, czego jej ojcu Jean-Marie Le Pen się nie udało – spowodowała, że prawica może realnie myśleć o władzy we Francji. Najlepiej pokazały to wybory do Parlamentu Europejskiego, gdzie Ruch Narodowy stał sie najmocniejszą siłą w kraju. To początek drogi jak podkreśla Marine Le Pen a za chwile partia wygra wybory komunalne. To można by było przeboleć. Ale pozycja partii i jej przywódczyni straszy wszystkich inwestorów i euro-optymistów. Tym bardziej, że w programie partii mówi sie o przywróceniu franka i wyjściu z UE. Sama już rosnąca pozycje Le Pen w Paryżu i jej tam obecność wpływa na podwyższone ciśnienie wielu inwestorów i strachu przed przyszłością.
Ostatni na liście to Pablo Iglesias – człowiek Basta. Jego ruch – “Podemos” oznacza “możemy to zrobić”. Przypomina Greka Tsiprasa w swoich wystąpieniach antyeuropejskich i krytykujących cięcia budżetowe i oszczędności w sferze socjalnej. W jego wystąpieniach nie brakuje retoryki i ducha znanego z rewolucyjnych wystąpień Lenina.
I tak na zakończenie, dobrze, że nie zrobiono badań w naszym kraju, bo paru oryginalnych “strachów na wróble inwestorskie” też by się nad Wisłą znalazło.