Detroit to gotowy plan filmowy dla hollywoodzkiej superprodukcji o mieście wymarłym, może trochę takim po wybuchu bomby neutronowej i doszczętnie splądrowanym.
Siedem lat temu na początku światowego kryzysu, który na dobre wybuchł w 2008 roku ogłoszono upadłość nie jak do tej pory fabryki, firmy czy koncernu, ale całego wielomilionowego miasta w stanie Michigan przez dziesiątki lat samochodowej stolicy USA –Detroit.
Dzisiaj skutki tego upadku z dnia na dzień staja się coraz bardziej tragiczne. W Wayne County, dzielnicy Detroit wystawiono ponad 50 tys. nieruchomości na przymusowa licytację. W 2015 roku ta liczba powiększy się o kolejne 75 tys. nieruchomości. Ich stan jest opłakany, bo są to najczęściej opuszczone domy, rozkradzione, o które już od lat nikt nie dba. Warszawska Praga przy tym czy łódzkie Bałuty to Champs – Elysees.
Dlatego postanowiono sprzedać na pniu 6000 nieruchomości po 500 dolarów za sztukę. Bo jak obliczają fachowcy lepiej sprzedać za bezcen niż samemu wyburzać, co miałoby kosztować 24 miliony dolarów. Według prasy amerykańskiej pojawiła się na horyzoncie niezidentyfikowana osoba, która chce przejąć całość i to nie jest bynajmniej altruista jak większość mieszkańców tego powiatu tylko bogaty przedsiębiorca liczący na olbrzymie zyski w przyszłości.