Przyszłość należy do sztucznej inteligencji (AI) – głoszą nagłówki gazet, portali Online czy platform social media. Autorzy opisują jak znaczący wpływ na nasze życie będzie miał proces adaptacji AI – od pełnym zachwytu opisów życia pozbawionego licznych przeszkód natury intelektualnej (inteligentne aplikacje piszące prace dla studentów, komputery rozpoznające choroby ludzkie i wystawiające recepty, autonomiczne samochody bezpiecznie przemieszczające podróżnych po wybranych miastach) po optymistyczne obrazy świata, w którym wiele tradycyjnych profesji zostanie wykluczonych w konsekwencji dynamicznego rozwoju intelektualnego społeczeństw i zastępowaniu pracy ludzkiej rozwiązaniami AI.
Ale jednym z bardziej zastanawiających pytań nasuwających się podczas lektury lawiny publikacji jest kwestia jakości i rzetelności informacji, która kształtuje nasze poglądy na wiele, czasami kluczowych spraw związanych z otaczającym nas światem – od wyboru władz w kraju, przez ocenę społeczną wybranych inicjatyw lub decyzji (epidemia, alert), po wybór produktu używanego w życiu codziennym.
Kto i jak będzie kreował nasze poglądy i postrzeganie świata?
Przez dziesiątki lat funkcja dziennikarzy, redaktorów polegała na sumiennym sprawdzaniu faktów i podejmowaniu decyzji (ludzkich), które informacje są istotne z punktu widzenia czytelnika, widza, słuchacza i mogą mieć wpływ na nasze życie. To doświadczenie lat spędzonych na obserwacji życia społecznego i gospodarczego dawała właśnie im (a nie maszynom AI) prawo do oceny i przemyślanego dawkowania informacji, które były odbierane za pośrednictwem prasy drukowanej, stacji radiowej lub kanału telewizji.
Od dziesiątek lat do dziś pierwsza strona dziennika Daily Mirror czy The Sun na londyńskiej ulicy stanowiła temat dnia wśród podróżujących porannym metrem do londyńskiego City. Publikacje popołudniówki Evening Standard relacjonujące najważniejsze wydarzenia dnia gremialnie omawiane były w domach i pubach przez mieszkańców brytyjskiej stolicy. Tekst na okładce dziennika czy magazynu był uzasadniony znaczeniem społecznym, okolicznościami życia. Jego autorzy często stawali się istotnymi postaciami mającymi wpływ na sposób interpretacji wielu wydarzeń, ocen społecznych. Zarówno znane postaci ze świata polityki zagranicznej, które pełniły funkcje redaktorów: Wintosn Churchill w The Morning Post, Nigel Lawson w Financial Times, Al Gore w The Tennessean, jak i polscy redaktorzy czołowych mediów: m.in. Dariusz Fikus (Rzeczpospolita), Daniel Passent (Polityka), Adam Michnik (Gazeta Wyborcza) miały wyjątkowy – znaczący wpływ na nasze poglądy oraz sposób kształtowania społecznego obrazu i rozumienia demokracji. Funkcja redaktora – jako osoby kreującej obraz świata w oczach odbiorcy była i jest istotna.
Być może dlatego właśnie twórcy sztucznej inteligencji (AI) kierują swoją uwagę na tzw. Newsroom, serce redakcji każdego medium. AI ma wyręczać (lub zastępować) dziennikarza redakcji informacyjnej a nie kierowców firm dostawczych lub pracowników fizycznych.
Tymczasem analiza wypowiedzi ekspertów wyraźnie wskazuje, że AI zagraża sposobowi funkcjonowania prawdziwego obrazu świata i rzetelnych informacji. Okazuje się bowiem, że algorytmy dobrane do budowania popularności największych mechanizmów medialnych dzisiejszego świata (Social Mediów), zaprogramowane są w taki sposób, aby zdobyć jak największą oglądalność (czytaj generować zyski z przyciągnięcia uwagi obserwatorów/ czytelników), niezależnie od propagowanej treści.
I choć mogłoby wydawać się, że algorytmy stosowane przez platformy social media (aplikacje i komunikatory) są wyjątkowo prymitywne, zebrane dotychczas doświadczenia pokazały, że dynamiczny wzrost zaangażowania czytelnika gwarantują tematy chciwości (podążania za życiem w luksusie), nienawiści (zachęcania do komentowania życia innych) i przemocy. W rezultacie mamy do czynienia z sytuacją oddania w ręce automatów AI (kierujących się algorytmami) funkcji redaktorów informacji, które trafiają na nagłówki portali informacyjnych, plotkarskich, platform komunikacyjnych, przyciągając uwagę subskrybentów i generując coraz większe zyski – zarówno dla samych platform jak i reklamodawców.
Niestety, w tym samym czasie dochodzi do całkowitego przewartościowania świata informacji i powolnego zanikania autorytetów. Uzasadniona jest zatem obawa, że w ciągu najbliższych lat miliony robotów AI, powszechnie stosowanych w mediach i biznesie, będzie wywierała coraz bardziej znaczący wpływ na nasze życie – nie tylko w postaci pozbawiania nas pracy, lecz zmiany percepcji otaczającego świata i sposobu interpretacji wielu zjawisk natury społecznej i biznesowej. AI w bankowości zdecyduje o udzieleniu nam kredytu, oceni naszą aplikację na studia, oceni kompetencje i stopień przygotowania do pracy, rozpozna podstawowe spory sądowe czy dokona oceny zasadności zbombardowania transportu w strefie wojny (nieszczęśliwa pomyłka odstrzelenia konwoju ONZ w Stefie Gazy przy wykorzystaniu AI).
Dziś, największe platformy medialne wyposażone są w systemy monitorujące nie tylko czas spędzony przez czytelnika przed ekranem, lecz śledzące dokładnie tematy, które ich najbardziej interesują. To niebezpieczne, ponieważ takie informacje będą kierowały algorytmami, które – co zrozumiałe – będą podawać takie informacje czytelnikom, jakich oni oczekują…
Obawy potwierdza opinia Centre for Fourth Industrial Revolution, opublikowana podczas World Economic Forum 2024: Systemy sztucznej inteligencji zwykle wykazują stronniczość nie ze względu na nieodłączne złośliwe zachowania, lecz dlatego, że zostały przeszkolone w oparciu o informacje lub wskazówki stronnicze. Okazuje się to potencjalnie szkodliwe w scenariuszach wysokiego ryzyka. Na przykład hipotetyczny system sztucznej inteligencji przewidujący prawdopodobieństwo recydywy danej osoby może powodować dyskryminację ze względu na pochodzenie etniczne, płeć lub inne chronione cechy. Istnieje kilka technik, które można zastosować w celu złagodzenia, a najlepiej usunięcia, uprzedzeń. Jako użytkownicy musimy wiedzieć, że istnieje taka możliwość i zadawać dociekliwe pytania twórcom algorytmów, aby upewnić się, że posiadają zabezpieczenia zapobiegające dyskryminacji.
Swoje obawy o kształt i prawdziwość obrazu przedstawianego przez platformy posiłkujące się AI wyrazili również artyści (w tym zespoły Abby, Radiohead, autorzy James Patterson), którzy podpisali Apel ostrzegający przed negatywnymi skutkami wpływu sztucznej inteligencji na przemysł muzyczny i prawa autorskie. „Nielicencjonowane wykorzystywanie dzieł twórczych do szkolenia generatywnej sztucznej inteligencji stanowi główne, niesprawiedliwe zagrożenie dla źródeł utrzymania osób stojących za tymi dziełami i nie może być dozwolone” – czytamy w dokumencie podpisanym prze 11.000 artystów. Sygnatariuszami są także wszystkie trzy główne wytwórnie płytowe — Universal Music Group, Sony Music Entertainment i Warner Music Group — a także wiele organizacji branży muzycznej reprezentujących wytwórnie płytowe, wydawców i twórców z USA, Kanady, Australii, Francji, Niemiec, Hiszpania, Austria, Meksyk, Wielka Brytania, Irlandia, Szwecja i Brazylia.
Oczywiście, AI ma (i będzie miało) ogromne znaczenie dla rozwoju społecznego i ekonomicznego świata. Jak wynika z najnowszego raportu Odkrywanie potencjału AI w Polsce w erze cyfrowej – Faza II (Strand Partners & Amazon Web Services), odsetek polskich firm stosujących sztuczną inteligencję wzrósł o 36% w ciągu ostatniego roku, co jest najszybszym tempem wzrostu wśród krajów Unii Europejskiej. W miarę jak Polska przyjmuje AI w bezprecedensowym tempie, nasz kraj ma szansę stać się europejskim liderem w tej transformującej dziedzinie. Taki rozwój AI nie pozostanie bez wpływu na gospodarkę. Według Strand Partners, utrzymanie tego tempa implementacji AI może przynieść dodatkowe 134 miliardy euro (576 miliardów złotych) do polskiej gospodarki do 2030 roku.
Cieszyć może informacja, że blisko połowa (44 proc.) Polaków wykorzystuje oprogramowania i usługi Online bazujące na technologii sztucznej inteligencji. Pytanie czy robi to świadomie czy nie? Odpowiedź – więcej niż połowa deklaruje, że robi to z braku wyboru (badania ClickMeeting).
Taka odpowiedź może być potwierdzeniem obaw o przyszłość informacji i wpływu na nasze społeczeństwo. Może się bowiem okazać, że treści generowane przez algorytmy AI, kierujące się zgoła innymi priorytetami od ludzkich redaktorów, zaczną kreować równoległą rzeczywistość w oczach czytelników, widzów i słuchaczy. O tym jak blisko jesteśmy utraty władzy na ludzkim kreowaniem informacji i prawdziwą oceną rzeczywistości świadczy eksperyment wdrożony przed kilkoma dniami przez Radio Kraków, gdzie tematyczny kanał rozgłośni został niemal w całości stworzony przez narzędzia sztucznej inteligencji (AI) a prowadzącymi zostały trzy postaci wykreowane przez AI.
Eksperyment ten nie jest nowy. Już wcześniej był wdrażany w innych krajach – w 2018 r. pojawili się pierwsi wirtualni spikerzy telewizyjni w Chinach, którzy mówili z taką samą intonacją, jak osoby, które stanowiły ich pierwowzór. Obawy pozostają jednak aktualne. Według danych Instytutu Ekonomicznego (PIE) 3,68 mln Polaków pracuje w 20 grupach zawodów najbardziej narażonych na zastąpienie przez sztuczną inteligencję.
W opinii prof. Kaczorowskiej-Spychalskiej z wydziału Zarządzania UŁ, sztuczna inteligencja powinna nie tyle zastępować dziennikarzy w ich pracy, co wspierać ich w niej. “Idealny wzór to przykład +Augmented Intelligence+ będący połączeniem inteligencji człowieka, czyli w tym przypadku dziennikarza i AI”.
W myśl art. 50 AI Act podmioty (wydawcy), którzy stosują system AI, który generuje tekst publikowany w celu informowania społeczeństwa o sprawach leżących w interesie publicznym lub manipuluje takim tekstem, ujawniają, że tekst został sztucznie wygenerowany lub zmanipulowany. Obowiązek ten nie ma zastosowania (…) w przypadku, gdy treści wygenerowane przez AI zostały poddane weryfikacji przez człowieka lub kontroli redakcyjnej. Pytanie, czy w pewnym momencie nie zabraknie tego, jakże ważnego ogniwa obiegu i kreowania informacji?
Choć eksperci uważają, że wykorzystywanie AI w mediach jest znakiem obecnych czasów, w których technologia staje się wszechobecna, dając szereg możliwości (m.in. redukcji kosztów czy czasu), to element tzw. immersyjności w kontaktach z odbiorcami budzi największe obawy…. Bo właśnie specjalnie algorytmy, kierujące się zasadą ‘’większego zaangażowania odbiorcy’’ – ukrytego wskaźnika zysku, opracowanego przez twórców platform medialnych i komunikacji społecznej, mogą zmienić obraz informacji i tradycyjnej roli dziennikarza – wydawcy.
Robert Niczewski
Źródła:
https://artificialintelligenceact.eu/article/50/
Robert Niczewski. Współautor książek ‘’Product placement. Skuteczne narzędzie komunikacji marketingowej’’ oraz ‘’Celebryci w ataku. Celebrity Effect w komunikacji’’. Niezależny konsultant PR, od 2011 prowadzi Bellini Market Research, specjalizującą się w doradztwie komunikacyjnym na rynkach finansowych. Wcześniej doradca zarządu ds. PR w ZenithOptimedia i prezes Liberty Group SA. Wieloletni doradca polskich firm debiutujących na GPW i LSE. Pracował w dzienniku Sztandar Młodych oraz tygodniku The Warsaw Voice i TIME International. W latach 1996-2002 pełnił funkcję doradcy członka zarządu ds. strategii, marketingu i sprzedaży a wcześniej dyrektora departamentu Public Relations w PTC Era. Był odpowiedzialny za stworzenie wizerunku mediowego sieci Era, zbudowanie i działanie biura prasowego oraz biura relacji z inwestorami. W 2002 roku, już w Liberty Group, rozpoczął współpracę z HOOP SA i był odpowiedzialny za działania PR oraz Investor Relations podczas oferty publicznej spółki w 2003 roku. Podczas 3-letniej współpracy zajmował się działaniami wizerunkowymi HOOP SA na poziomie korporacyjnym oraz produktowym. Jednocześnie pełnił funkcję rzecznika prasowego HOOP S.A. odpowiedzialnego za kontakty z przedstawicielami mediów międzynarodowych. Był jednym ze współautorów realizacji projektu kampanii wizerunkowej Arctic prowadzonej z udziałem Cindy Crawford w 2003 i 2004 roku. Robert Niczewski ukończył Prywatną Wyższą Szkołę Biznesu w Warszawie (kierunek – Międzynarodowe Stosunki Gospodarcze). Uzyskał również dyplom Westminster University (London) – Prawo Unii Europejskiej oraz dyplom Harvard – J.F. Kennedy School Of Government – Managing People for Maximum Performance. Jest członkiem Brytyjskiego Stowarzyszenia Public Relations.