
Uczestnicy (od lewej): Adam Wojtkowski (Dyrektor Generalny na region Europy Środkowo-Wschodniej, Red Hat), Wojciech Gryciuk (z-ca redaktora naczelnego „Manager Report”), Paweł Szwajkos (Head of Lead Architects in Cloud Infrastructure Services, Capgemini), Dariusz Kwieciński (Prezes Zarządu, Fujitsu Polska), Marcin Zmaczyński (Dyrektor Sprzedaży i Marketingu na Europę Środkowo-Wschodnią, Aruba Cloud), Stefan Bogucki (Communications Manager na CEE, Revolut).
Chmura obliczeniowa nie cieszy się jeszcze w Polsce takim powodzeniem jak w krajach wysoko rozwiniętych, ale są oznaki, że w najbliższym czasie sytuacja ta może się zmienić na korzyść – wynika z debaty „Managera”, która odbyła się na początku marca br. w Warszawie w restauracji Endorfina. Wydaje się też, że pandemia koronawirusa tylko przyspieszy ten proces.
Redakcja: Gościem specjalnym debaty jest dziś firma Revolut, która przebojem wdarła się na światowy rynek transakcji wielowalutowych, oferując niemal od samego początku swojego działania w 2015 r. wszystkie swoje usługi w chmurze obliczeniowej. Jak do tego doszło?
Stefan Bogucki, Revolut: Jesteśmy firmą brytyjską i chociaż działamy na rynku od zaledwie pięciu lat, mamy już ponad 10 mln klientów, w tym blisko 1 mln w Polsce. Tak szybkie tempo rozwoju nie byłoby możliwe bez wykorzystania technologii chmurowych. Firma wywodzi się z Londynu, z tzw. środowiska Level 39, które jest mekką firm technologicznych w City. Początkowo korzystała z chmury lokalnej, ale gdy urosła, wtedy część deweloperska, czyli aplikacje i produkty, została przeniesiona do chmury Amazon Web Services [AWS – przyp. red.], a support i część biurowa – do Google Cloud. Czy nie obawiamy się awarii, powierzając krytyczne zasoby firmom trzecim? Wszystkie technologie związane z infrastrukturą mamy redundantne: więcej niż jednego dostawcę usług internetowych oraz wyśrubowane SLA w kontraktach z dostawcami chmury i oprogramowania. Dzięki G-tools i Day Labs nasi deweloperzy piszą kod jednocześnie w wielu lokalizacjach na świecie, m.in. w Krakowie, gdzie mieści się nasze największe na świecie biuro. Pracuje tu ponad 800 osób spośród 2,2 tys. wszystkich zatrudnionych.
BARIERY TECHNOLOGICZNE CZY MENTALNE
Redakcja: A jak rynek chmury wygląda z punktu widzenia dostawców usług chmurowych? Czy macie dużo tak bardzo innowacyjnych klientów jak Revolut?
Paweł Szwajkos, Capgemini: Naszymi klientami są przede wszystkim duże międzynarodowe korporacje, które niełatwo przekonać do migracji kluczowych aplikacji do chmury. Tym bardziej, jeśli wcześniej były one użytkowane w oparciu o własną, często bardzo rozbudowaną infrastrukturę IT. Z naszej strony wymaga to wtedy poświęcenia dużej ilości czasu nie tyle na wytłumaczenie top managerom, jakie korzyści daje chmura, ile na wypracowanie optymalnej strategii, bez której pomyślne zakończenie przejścia do niej jest praktycznie niemożliwe.
Dariusz Kwieciński, Fujitsu: Do tego polski rynek chmurowy jeszcze odbiega stopniem rozwoju od krajów wysoko rozwiniętych i dlatego wierzę, że największą popularnością, szczególnie dla dużych firm oraz częściowo tych z sektora SMB, cieszyć się będzie u nas chmura hybrydowa, kiedy to do chmury publicznej przenosi się tylko część swoich zasobów IT, a kluczowe aplikacje zachowuje się w chmurze prywatnej. Każda firma do chmury musi dojrzeć i najczęściej decyduje się na nią dopiero z powodów kosztowych, a także wtedy, gdy w miarę rozwoju musi przyspieszyć tempo uruchamiania nowych usług, bez czego coraz trudniej jest zachować przewagę konkurencyjną. Trzeba przy tym pamiętać o tym, że chmura, tak jak każda innowacja, oprócz niekwestionowanych zalet ma także określone mankamenty, a tych potencjalni klienci po prostu się obawiają.
Marcin Zmaczyński, Aruba Cloud: Nasza firma, działając w 27 krajach, głównie europejskich, ma podobne spostrzeżenia. W regionie Europy Środkowo-Wschodniej, do którego należy także Polska, największym zainteresowaniem cieszą się rozwiązania tzw. multicloud, czyli oparcie swojej infrastruktury IT na usługach chmurowych oferowanych przez kilku różnych dostawców. Każdy z dostawców proponuje różne produkty, część z nich będzie bardziej korzystna pod względem zgodności z przepisami, inne z kolei będą lepsze pod kątem bezpieczeństwa czy optymalizacji kosztów. Z naszego najnowszego badania, dotyczącego użytkowania chmury w tym regionie, w którym wzięło udział ponad 650 firm z Polski, Czech i Węgier, wynika jednak, że nadal jesteśmy na etapie uczenia się o chmurze i o wszystkich korzyściach z niej płynących. Napawa nas optymizmem, że większość ankietowanych firm już dobrze zdaje sobie sprawę z kluczowej roli skutecznego zabezpieczenia swoich danych, wpływu lokalizacji centrów danych, na których będą przechowywane ich zasoby IT, a także z tego, z jakimi rodzajami regulacji trzeba się będzie zmierzyć. A to dobry prognostyk dla europejskich dostawców usług chmurowych.
Paweł Szwajkos, Capgemini: Z tym że, moim zdaniem, skupienie się na promowaniu rozwiązań hybrydowych utrudni zapewnienie konkurencyjności usług w konfrontacji z takimi potentatami rynku jak Microsoft, Google Cloud czy AWS. Postępująca konsolidacja rynku oznacza dla nas konieczność promowania głównie chmury publicznej, bo tylko ona daje największe korzyści w kontekście nakładów inwestycyjnych oraz tzw. sharing economy, czyli dzielenia zasobów, które można potem taniej sprzedawać. Klienci też tak to widzą, coraz częściej zadając nam pytanie, czy jeśli zmigrują do chmury, to będą mogli pozbyć się swoich serwerów z centrów danych najdalej za trzy lata.
Adam Wojtkowski, Red Hat: Nie ulega wątpliwości, że najłatwiej jest uruchomić biznes w oparciu o chmurę publiczną wszelkiego rodzaju start-upom. Zupełnie czymś innym jest przejście do chmury dużej firmy, która wcześniej bazowała na klasycznej infrastrukturze IT, bo to prawdziwe wydarzenie mikrospołeczne. I nie chodzi tu o wyzwanie technologiczne, tylko o konfrontację zamierzeń zarządu co do obniżenia kosztów użytkowania infrastruktury IT z interesami działów IT funkcjonujących najczęściej w postaci licznych silosów skupiających serwerowców, wirtualizatorów, backupowców itp., itd. I to jest największa bariera do pokonania.
Dariusz Kwieciński, Fujitsu: I dlatego podtrzymuję to, co powiedziałem wcześniej, że o ile kraje wysoko rozwinięte pod kątem absorpcji chmury obecnie może w ciągu najbliższych trzech lat zdominować chmura publiczna, o tyle w Polsce jest to scenariusz mało prawdopodobny. Czynnik ludzki, uwarunkowania technologiczne, długi czas migracji, złożoność samej transformacji cyfrowej oraz przeszkody legislacyjne to tylko niektóre wyzwania, które mogą uniemożliwić większości polskich podmiotów migrację do chmury w perspektywie nie tylko trzech lat, lecz nawet pięciu. W tej sytuacji powszechna akceptacja chmury hybrydowej jest w naszym przypadku jak najbardziej realna.
Adam Wojtkowski, Red Hat: Tym bardziej że większe firmy mogą napotkać poważne problemy z przeniesieniem niewielkim kosztem większości kluczowych dla ich biznesu aplikacji ze środowiska on-premise do chmury. Jeden z polskich banków od lat używa do obsługi klientów aplikacji mobilnej. Jej transformacja do chmury byłaby zapewne bardzo skomplikowana, z kolei napisanie jej od zera kosztowałoby miliony, a nie przyniosłoby zbyt wielu korzyści.
Stefan Bogucki, Revolut: Jest jednak jeden ważny powód, dla którego tego typu aplikację warto jednak przenosić do chmury. Mam tu na myśli otwarte API i narzędzia, które udostępnia AWS, oraz możliwość aktualizowania aplikacji w nieporównywalnie krótszych cyklach, a nie jest to bez znaczenia dla utrzymania przewagi konkurencyjnej.
Adam Wojtkowski, Red Hat: To nie chmura jednak na to pozwala, tylko struktura aplikacji, która musi być oparta na kontenerach i mikroserwisach. Gdy np. jeden moduł odpowiada za logowanie, drugi za autoryzację, a trzeci za dostęp do określonego zasobu danych, podmiana jednego z nich, gdy trzeba wcielić w życie np. jakąś promocję, jest stosunkowo prosta. Z tym że wspomniana wcześniej bankowa aplikacja mobilna nie jest oparta na kontenerach i modyfikować ją w chmurze byłoby równie trudno jak w przypadku on-premise.
Paweł Szwajkos, Capgemini: Transformacja cyfrowa jest jednak nieunikniona w tych sektorach gospodarki, które są silnie uzależnione od IT. Samo przeprowadzenie transformacji nie jest obarczone jakimś wielkim ryzykiem, bo większość związanych z tym procesów daje się zautomatyzować. Jak jednak przekonać do tego biznes? Ostateczny sukces i tak będzie zależał od tego, jak szybko dokona się zmiana kultury organizacyjnej. Bez tego nie uda się bowiem wdrożyć przykładowo koncepcji DevOps. Polega ona na pogłębionej współpracy działu utrzymania systemów IT z działem rozwoju oprogramowania w celu bardziej efektywnego uruchamiania nowych funkcjonalności aplikacji za pomocą wspomnianej już konteneryzacji. Jak bowiem w inny sposób uruchamiać nawet 10 nowych funkcjonalności dziennie, co się nagminnie zdarza np. serwisom internetowym?
Dariusz Kwieciński, Fujitsu: W Polsce sektor publiczny jest jednak bardzo trudno przekonać do transformacji cyfrowej i dlatego dla nas jako dostawców usług chmurowych tak ważne jest to, kiedy się to zmieni albo co taką zmianę może spowodować. Ponieważ przeniesienie dużej aplikacji użytkowanej w wersji on-premise do chmury może być bardzo kosztowne, pojawia się pytanie, kiedy korzyści z takiej inwestycji będą ewidentnie namacalne: za rok, pięć lat czy za 10.
Marcin Zmaczyński, Aruba Cloud: Sektor publiczny, w przeciwieństwie do prywatnego biznesu, nie ma takiej swobody w kształtowaniu swojej infrastruktury IT, ponieważ musi się liczyć nie tylko z regulacjami, lecz także z czynnikiem politycznym. Widać jednak, że administracja ma świadomość nieuchronności migracji do chmury, co pokazuje chociażby projekt Wspólnej Infrastruktury Informatycznej Państwa czy zaangażowanie się państwowego banku w tworzenie własnych rozwiązań. Moim zdaniem to tylko kwestia czasu, kiedy chmura stanie się normą w sektorze publicznym. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w przypadku sektora prywatnego, dla którego migracja do chmury jest wymogiem zachowania konkurencyjności nie tylko w skali lokalnej, lecz także globalnej. Tworzy to zdecydowanie większą presję na wdrażanie nowych rozwiązań, jednak przeszkody związane z obawą o bezpieczeństwo czy niewystarczające kompetencje to bariery, które występują zarówno w sektorze publicznym, jak i prywatnym i to one są jednym z głównych wyzwań dla dostawców.
Adam Wojtkowski, Red Hat: Na szczęście są na tym rynku takie firmy jak Revolut, który, jako fintech mający świetny pomysł, zrealizował go niezwykle sprawnie, uderzając w pozycję klasycznych banków i zmuszając je do zainteresowania się chmurą. I tak może się dziać w każdym sektorze gospodarki, np. energetycznym czy gazowniczym, oczywiście pod warunkiem wypracowania innowacyjnych modeli działania. Na rynku transportowym doszło do tego już dawno dzięki Uberowi, ale np. sektor elektromobilny ma to wyzwanie jeszcze przed sobą, chociażby z powodu konieczności wspierania lub wręcz podejmowania przez sztuczną inteligencję wyborów w zasadzie moralnych, typu: czy potrącić pieszego, czy chronić śpiącego kierowcę samochodu w razie nieuniknionej kolizji.
Marcin Zmaczyński, Aruba Cloud: Pokazuje to dosyć jasno, że zwiększenie roli chmury jako ekosystemu dla gospodarki cyfrowej może być bodźcem przyspieszającym rozwój całego sektora. Oczywiście jak już kilkakrotnie wspominaliśmy, w krótkiej perspektywie wiąże się to z kosztami związanymi nie tylko z użytkowanie chmury, lecz także z migracją czy audytami, nie mówiąc o konieczności opracowania strategii działania w tym obszarze. Jednak kiedy spojrzymy na to szerzej, okazuje się, że wykorzystanie chmury i zbieranych w niej wolumenów danych może przynieść znacznie większe korzyści. Z wykorzystaniem danych jest dziś bowiem tak, jak 100 lat temu było z ropą, kiedy potrzeba było wielu lat, żeby zrozumieć, do jak różnorodnych celów może być z sukcesem wykorzystywana, nie tylko przez rynek motoryzacyjny, lecz także chemiczny, farmaceutyczny czy tekstylny. Obecnie zbieramy coraz więcej danych, chociaż ich wszystkich zastosowań na razie nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. W związku z tym w perspektywie 5–10 najbliższych lat można się spodziewać na tym rynku obowiązywania zupełnie innych zasad gry. A wszystko to w oparciu o chmurę pozwalającą optymalizować np. zużycie energii i dostarczać nowego rodzaju usługi dostępne tylko w tym środowisku, np. sztuczną inteligencję czy nauczanie maszynowe. I chociaż w Polsce nie odgrywają one jeszcze zbyt dużej roli, to już niedługo może się to istotnie zmienić.
A na ile Revolut zrewolucjonizował rynek przewalutowywania rachunków? Sam jestem jego klientem i widzę, że robi to lepiej niż tradycyjny bank, w którym mam konto od lat. Sektor finansowy jeszcze długo nie będzie w stanie dostarczać tak elastycznych i wygodnych rozwiązań, także przez obowiązujące go regulacje, chociaż to też powoli się zmienia. Przykładem niech będzie tutaj dyrektywa PSD2 czy niedawne wytyczne UKNF, które liberalizują dotychczasowe podejście w kwestii dostępu do danych klienta banku dla podmiotów trzecich.
Dariusz Kwieciński, Fujitsu: O tym, czy firma może szybko udostępniać nowe funkcjonalności, decyduje jednak nie chmura, tylko technologia, za pomocą której zbudowano aplikację i sposoby jej aktualizacji. Moim zdaniem wiele obecnych aplikacji u dużych klientów powstało na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat poprzez sukcesywne rozbudowy. Ta metoda, którą nazwałbym „pączkowaniem”, jest olbrzymią barierą w absorpcji chmury. Jeśli firmy uporają się z takim wyzwaniem – a tutaj można myśleć w kategoriach wymiany takiej aplikacji lub przepisania jej na nowoczesne standardy – wówczas migracja do chmury będzie zdecydowanie prostsza.
Paweł Szwajkos, Capgemini: To prawda, ale główną zaletą chmury jest nie tyle skrócenie czasu aktualizowania aplikacji, ile zapewnienie dostępu do dodatkowych usług oferowanych przez potentatów tego rynku, np. z obszaru nauczania maszynowego. Zaprojektowanie takiej aplikacji własnymi siłami przez organizację wewnętrzną to niemała i często nierealna inwestycja.
Dariusz Kwieciński, Fujitsu: Wszystkiego do chmury nie można jednak przenieść, bo czasami zabraniają tego obowiązujące regulacje. Recepta na to oczywiście jest – wspominana już dziś wielokrotnie chmura hybrydowa.
GLOBALIZACJA
Redakcja: A jak na rynek usług chmurowych wpływa coraz bardziej postępująca globalizacja?
Paweł Szwajkos, Capgemini: Chociaż nie ulega wątpliwości, że w ciągu ostatnich 30 lat globalizacja przyczyniła się do znacznej poprawy jakości życia w wielu krajach Trzeciego Świata, to ostatnio ulega ona znacznemu spowolnieniu. Dobrym przykładem jest regulacja GDPR, która zobowiązuje kraje UE do przetwarzania danych na jej terenie i na dziś trudno jest dać odpowiedź na pytanie, czy to jest korzystne dla całego świata biznesu, czy nie. Nic dziwnego, że jeden z globalnych providerów usług chmurowych właśnie buduje globalną platformę, na której dane będą przechowywane zgodnie z duchem geolokalizacji.
Marcin Zmaczyński, Aruba Cloud: Usługi chmurowe są dla Europy wyzwaniem, bo liderzy tego segmentu rynku wywodzą się głównie z USA. Europa oddała pole w wielu sektorach IT. Zobaczmy rynek niemiecki, który jest uznawany za jeden z najbardziej trudnych i konserwatywnych. Najpopularniejsza platforma do zakupów online to Amazon, preferowaną wyszukiwarką jest Google, systemem operacyjnym – MS Windows. I tak jest w większości krajów. Co więcej, to właśnie te firmy zaczęły świadczyć usługi chmurowe, mając po prostu wolne moce przerobowe w centrach danych wykorzystywanych do innych celów. Na dziś na rynku europejskim jest kilka firm z rodowodem europejskim, które oferują swoje usługi na wielu rynkach i myślą globalnie. Między innymi Aruba Cloud, działająca na rynku hostingu i infrastruktury już od 20 lat, także OVH czy IONOS [dawny One & One – przyp. red.]. Wszystkie te firmy rozumieją, jak ważna jest współpraca, dlatego powołały stowarzyszenie CISPE (Cloud Infrastructure Service Providers in Europe). Dla europejskich firm ważne jest, by mieć wybór, szczególnie w kontekście przechowywania i analizowania danych, by odbywało się to pod bezpiecznym parasolem praw unijnych. Tutaj trzeba to powiedzieć jasno: Europa potrzebuje po prostu europejskiej chmury.
Adam Wojtkowski, Red Hat: Warto zaznaczyć, że zakładając istotny wkład cyfrowej gospodarki docelowo w znacznej mierze realizowanej w chmurach publicznych, UE pozbawia się jako podmiot ekonomiczny istotnego udziału w silnym trendzie zarówno przychodowym, jak i innowacji.
Marcin Zmaczyński, Aruba Cloud: My też widzimy lekką polaryzację w globalizacji i ponieważ trend ten może trwać jeszcze długo, Europa musi się w tym wszystkim odnaleźć. Do tej pory chętnie korzystaliśmy z chińskich smartfonów z amerykańskim oprogramowaniem, ale taka symbioza nie musi trwać wiecznie. Huawei już rozpoczął prace nad własnym systemem operacyjnym dla smartfonów, a Apple przeniósł część swojej produkcji z Chin do USA. Jednak w tym zmieniającym się świecie podstawą są dane, dla których naturalnym środowiskiem jest chmura. Dlatego Europa powinna mocno postawić na wspieranie tego sektora lokalnie, tak żeby tutejsi gracze mieli możliwość konkurencji z amerykańskimi i chińskimi firmami. Jeśli Europie nie uda się stworzyć silnego, konkurencyjnego ekosystemu chmurowego, to cyfrowa rewolucja może nam nie wyjść na zdrowie. Warto jednak wspomnieć, że zaprezentowana nowa strategia cyfrowa UE pozwala mieć nadzieję także w tym temacie.
Stefan Bogucki, Revolut: Jeśli jest jakieś spowolnienie lub regres w globalizacji, to my działamy do niego w kontrze. W niedalekiej przyszłości chcemy stać się pierwszą na świecie globalną platformą finansową dla ludzi na wszystkich kontynentach. Poza Europą działamy już także w Singapurze, Australii i USA, a naszymi kartami można płacić w 150 walutach.
Redakcja: Czy Revolut, który jest przecież firmą europejską, w ogóle nie korzysta z rozwiązań chmurowych firm z tego regionu?
Stefan Bogucki, Revolut: Do obsługi klientów wykorzystujemy Google Cloud i narzędzia G Suite Enterprise, do tworzenia produktów chmurę AWS, a do pracy biurowej sieci oparte na Cisco Meraki, ale są to firmy amerykańskie. Korzystamy też z własnego oprogramowania, które te wszystkie systemy integruje ze sobą, mamy również własny back office oraz własnego inteligentnego asystenta, przez którego kontaktują się z nami nasi klienci. Ponadto używamy narzędzi australijskiej firmy Atlassian, takich jak Jira, Confluence czy Statuspage, a także Jamf i Okta, czyli znów amerykańskich.
Adam Wojtkowski, Red Hat: Z tym że obecnie na rynku jest sporo firm programistycznych z różnych regionów świata oferujących brokerom narzędzia wspomagające dobór rozwiązań chmurowych do potrzeb klientów: kto, co i za ile. I już w niedalekiej przyszłości należy się spodziewać, że np. za 2 proc. ceny usługi będzie można uzyskać takie informacje właśnie u nich. A kim są bądź będą ci brokerzy? To firmy, które wcześniej świadczyły usługi chmurowe, ale nie załapały się do pierwszej piątki, być może także z Europy.
Marcin Zmaczyński, Aruba Cloud: Aruba Cloud jest właśnie takim graczem, a polem naszego zainteresowania są zarówno start-upy, jak i duże firmy, które chcą migrować do chmury. Głównym powodem, dla którego warto skorzystać z naszych usług, jest większa elastyczność lokalnie niż w przypadku dużych graczy, a także umiejętność zarządzania zasobami w chmurze oraz jej bezpieczeństwem na życzenie klienta, nie mówiąc o rozwiązaniach nakładkowych na wspomniane systemy. A naszą najsilniejszą stroną jest obecnie obsługa multicloudu oraz współpraca z integratorami obsługującymi klientów końcowych, którzy pomogą stworzyć rozwiązania szyte na miarę pod kątem potrzeb konkretnej instytucji, jednocześnie oferując konkurencyjną cenę.
BEZPIECZEŃSTWO
Redakcja: W przypadku multicloudu kluczowe staje się zapewnienie bezpieczeństwa na poziomie korporacyjnym. Jak sobie z tym radzicie?
Stefan Bogucki, Revolut: Reprezentując sektor zarówno technologiczny, jak i finansowy, działamy na bardzo uregulowanym rynku, gdzie bezpieczeństwo danych odgrywa kluczową rolę. Nasi dostawcy usług chmurowych muszą więc gwarantować zgodność ze wszystkimi regulacjami. Przykładowo, wszystkie dane wrażliwe muszą być szyfrowane, a dane klientów z Europy przechowywane na serwerach zlokalizowanych w Europie.
Paweł Szwajkos, Capgemini: Silosowość, przez co rozumiem przechowywanie danych wielu klientów w jednym miejscu, nie jest dobrym rozwiązaniem z punktu widzenia ich bezpieczeństwa. Dużo bezpieczniejsze jest bowiem przechowywanie ich w centrum każdego z właścicieli danych, a to oznacza konieczność zainwestowania w dwa kluczowe obszary: uwierzytelnianie i kryptografię. Jeśli się na nie postawi, to będzie można zrezygnować z silosów i segmentacji sieci.
Marcin Zmaczyński, Aruba Cloud: Uwierzytelnianie i kryptografia jest dziś już na porządku dziennym i żaden dostawca usług, który by tego nie oferował, długo nie przetrwałby na rynku. Jednak kluczowa jest również odpowiednia implementacja tego typu rozwiązań, która leży po stronie klienta. Na szczęście dostawcy oferują też usługi z zakresu cyberbezpieczeństwa, bo z powodu braku na rynku wystarczającej liczby specjalistów z tego zakresu coraz mniej dużych firm jest w stanie zmierzyć się z tym wyzwaniem samodzielnie. Jeszcze trudniej jest w przypadku małych firm, które nie mają takich budżetów jak te duże, by zatrudnić tak wysokiej klasy specjalistów. Dlatego kluczowa jest tu edukacja, za którą odpowiedzialność spoczywa także na dostawcach. Między innymi właśnie dlatego jako Aruba Cloud wydaliśmy „Vademecum Bezpiecznej Chmury” – e-book, który kompleksowo i prostym językiem opisuje wszelkie zagadnienia związane z bezpiecznym korzystaniem ze środowiska chmurowego.
Dariusz Kwieciński, Fujitsu: Zgadzam się z przedmówcami i dlatego Fujitsu w sierpniu 2019 r. ogłosiło globalnie nową strategię, która jest głównie ukierunkowana na wspomaganie klientów w transformacji do chmury, której wartością podstawową są dane i sposób ich wykorzystania.
Paweł Szwajkos, Capgemini: Z kolei my stawiamy na gospodarkę opartą na wiedzy, przez co rozumiem inwestowanie w ludzi o wysokich kompetencjach, których szukamy w różnych regionach świata. Przyszłość rynku IT widzę natomiast w budowie zintegrowanych środowisk, które pozwalają wykorzystywać moc obliczeniową w modelu pay-as-you-use, np. do aukcji mocy, jak to jest już realizowane na rynku energetycznym, a także w rozwiązaniach do zarządzania środowiskami multicloudowymi, w czym się specjalizujemy.
Stefan Bogucki, Revolut: Podsumuję to stwierdzeniem, że nam skalowalne rozwiązania chmurowe dają bezpieczeństwo, moc obliczeniową i możliwość wydajnej pracy na co dzień. Pozwalają na szybszy czas reakcji, są tańsze w użytkowaniu, a przy okazji nie trzeba przeznaczać wynajmowanej powierzchni biurowej na serwerownie, dzięki czemu może być ona wykorzystana do innych celów.
JAK SKUTECZNIE ZMIGROWAĆ DO CHMURY
Redakcja: Migracja rozbudowanych systemów IT i aplikacji do rozwiązań chmurowych w przypadku dużych organizacji jest jednak bardzo skomplikowana. Jak może w tym pomóc częściowa migracja wykorzystująca mikrousługi i konteneryzację?
Adam Wojtkowski, Red Hat: Zacznijmy od tego, że tylko te technologie dają możliwość ingerencji w kod aplikacji przenoszonych do chmury w sposób zaplanowany i ciągły dzięki funkcjonalnemu podziałowi na bloki. W naszej ofercie mamy zestaw komercyjnych narzędzi służących do tego celu o nazwie Red Hat OpenShift, a w wersji społecznościowej – OKD. Red Hat jest jednym z największych kontrybutorów tego projektu Kubernetes. Nasi klienci stosują powszechnie tę technologię do przebudowy architektury aplikacji i przenoszenia ich między dowolnymi środowiskami. Mając aplikację opakowaną w kontener, można ją bez trudu użytkować w modelu on-premise, w chmurze prywatnej, hybrydowej czy publicznej, a wykorzystanie mikroserwisów pozwala ją bardzo szybko modyfikować. To dla użytkowników ogromna wygoda, bo aplikacja przebudowana do wersji mikroserwisowej i opakowana w kontener ma dużo większą mobilność.
Marcin Zmaczyński, Aruba Cloud: Nie mówiąc o tym, że tak napisana aplikacja nie przywiązuje nas na stałe do żadnego z dostawców usług chmurowych, dając dużą elastyczność w ich wyborze i pozwalając uniknąć tzw. vendor-lock-in, czyli praktycznego przywiązania klienta do dostawcy w związku ze zbyt dużym skomplikowaniem i kosztem migracji. Z punktu widzenia dostawcy chmury konteneryzacja staje się jedną z kluczowych technologii, które pozwolą na dynamiczny rozwój rynku.
Dariusz Kwieciński, Fujitsu: Ale to także bardzo ważna technologia z punktu widzenia klienta, bo opakowana w kontener aplikacja może być łatwo modyfikowana. Jednak trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że nie każdą kluczową dla danej firmy aplikację powstałą pięć, 10 czy 15 lat temu na taki kontener da się przerobić. A napisanie jej od nowa w nowej technologii może być nieopłacalne.
Adam Wojtkowski, Red Hat: Jednak według firmy analitycznej Gartner większość badanych przez nią firm deklaruje, że w ramach cyfrowej transformacji będzie nowego typu aplikacje budować własnymi siłami, tak jak to było w przypadku Revoluta, ale także wielu innych instytucji finansowych. I dlatego kontenery już stały się standardem w produkcji oprogramowania tego typu, a same aplikacje chmurowe są budowane w sposób jak najbardziej uniwersalny, tzn. tak, żeby można je było osadzić w dowolnym środowisku: we własnym centrum danych, w hostingu, w outsourcingu czy w chmurze publicznej.
Paweł Szwajkowski, Capgemini: Ale, moim zdaniem, sama konteneryzacja nie przyspieszy migracji do chmury, bo chociaż daje najwięcej korzyści, zajmuje dużo czasu i jest bardzo kosztowna. Jeśli już jednak kogoś na to stać, to warto na nią postawić chociażby z tego względu, że każdy kontener może być niezależny, tzn. być napisany w innym języku programowania i działać pod innym systemem operacyjnym, a także być rozwijany przez zespół programistów zlokalizowanych w dowolnym miejscu na świecie. A to ogromna wartość.
Adam Wojtkowski, Red Hat: Ze wszystkim się zgadzam, poza pierwszym stwierdzeniem, że konteneryzacja nie przyspieszy migracji do chmury, bo niejednokrotnie jest ona jedyną metodą. A jeśli już taka decyzja zapadnie, to jest oczywiste, że wykorzysta się do tego celu kontenery, bo istotnie skróci to proces migracji. Teoretycznie można aplikację przenieść w prostszy sposób bezpośrednio do środowiska IaaS [Infrastructure as a Service – przyp. red.], ale już od dość dawna wiadomo, że nie daje to jakichś specjalnych korzyści.
Dariusz Kwieciński, Fujitsu: Fujitsu też skupia się na transformacji, stawiając na wysoki poziom rozwiązań do przetwarzania danych zarówno w środowiskach hybrydowych, jak i multicloudowych. I też mamy do tego własne narzędzia i metodyki ich wdrażania.
Stefan Bogucki, Revolut: Revolut swoją działalność rozpoczął od jednej bazy danych i trzech backendowych aplikacji, a dziś korzysta z kilkudziesięciu baz danych i kilkuset rozproszonych serwisów, które nie mogłyby sprawnie działać bez wykorzystania technologii kontenerowej.
Paweł Szwajkowski, Capgemini: A ja zostanę przy swoim, chociaż może w nieco złagodzonej formie: konteneryzacja nie przyspiesza transformacji do chmury, ale bardzo poprawia jej jakość.
Marcin Zmaczyński, Aruba Cloud: Podsumujmy to tylko stwierdzeniem, że nikt nie kwestionuje znaczenia konteneryzacji na rynku globalnym, ale w Polsce, gdzie liczba implementacji chmurowych jest jeszcze stosunkowo niewielka, nie odgrywa ona jeszcze kluczowej roli. Większość naszych potencjalnych klientów z Polski, ale też z Europy Środkowo-Wschodniej, w ogóle nie porusza w negocjacjach z nami tego tematu, a jeśli już, to tylko wtedy, gdy jest w tym obszarze dobrze wyedukowana i wie, o czym rozmawia, a to się zdarza dość rzadko.
Redakcja: Proces migracji do chmury jest generalnie bardzo rozciągnięty w czasie. Są znane przykłady dużych korporacji, które rocznie są w stanie zmigrować zaledwie 4 proc. swoich zasobów software’owych. Jak można ten proces przyspieszyć, wykorzystując np. otwarte oprogramowanie?
Paweł Szwajkos, Capgemini: Teza, że wolne oprogramowanie może w jakiś sposób przyspieszyć proces migracji, jest, moim zdaniem, nieprawdziwa. Kluczem do sukcesu jest natomiast obranie takiej strategii, która skłoniłaby managerów IT do przeniesienia do chmury czegoś więcej niż tylko oprogramowania biurowego MS Office. Dobrym przykładem jest program pocztowy MS Exchange, który niezwykle upowszechnił się w chmurze, kiedy to okazało się, że nie tylko gwarantuje skrzynkę pocztową o pojemności 50 GB, a nie 100 MB, jak w wersji on-premise, lecz także praktycznie nigdy się nie zawiesza, czego o wersji on-premise nie można było powiedzieć.
Adam Wojtkowski, Red Hat: I znowu muszę polemizować z moim przedmówcą co do tego, czy otwarte oprogramowanie może przyspieszyć proces migracji, czy nie. Zacznijmy od tego, że jeśli spojrzeć na to zagadnienie tylko z czysto projektowego punktu widzenia, to zgadzam się, że nie przyspieszy. Tylko że jeśli proces migracji ma objąć przykładowo 500 aplikacji, z których korzysta na co dzień firma, to koszty z tym związane mogą być horrendalne. I jeśli nawet ostatecznie do chmury miałaby być przeniesiona tylko aplikacja krytyczna i ze 20 wspomagających, to koszty ich obsługi mogłyby wzrosnąć do nieakceptowalnego poziomu. No, chyba że firma zdecyduje się na rozwiązania open source, gdzie większość oprogramowania jest bezpłatna. Czyli bezpośrednio – nie, ale pośrednio – jak najbardziej.
Marcin Zmaczyński, Aruba Cloud: Należy pamiętać także o czynniku ludzkim i inercji, jaka wiąże się z realizacją tak wielkich projektów w większych firmach. Tak duży projekt nie może się odbyć bez wsparcia firm konsultingowych, a to istotnie wydłuża proces migracji do chmury. W efekcie im większa firma, tym więcej czasu potrzeba, żeby cały projekt przeprocesować. Dlatego tak ważne jest, żeby nawet mniejsze firmy myślały o tworzeniu swojej infrastruktury IT i aplikacji z myślą o skalowaniu jej w przyszłości wraz z rozwojem biznesu.
Paweł Szwajkowski, Capgemini: A z tego wszystkiego wynika tylko to, że coraz więcej firm coraz większą część budżetu będzie przeznaczać na wsparcie ze strony firm informatycznych, w znacznym stopniu się od nich uzależniając. A one same, dbając o konkurencyjność, w coraz większym stopniu będą się uzależniać od wiedzy swoich pracowników. Zainteresowanie utrzymaniem systemów IT będzie jednak spadać na rzecz inwestowania w takie innowacyjne rozwiązania informatyczne jak chmura, sztuczna inteligencja czy nauczanie maszynowe.
SZTUCZNA INTELIGENCJA I UCZENIE MASZYNOWE
Redakcja: Ponieważ mechanizmy wspomnianej tu sztucznej inteligencji (AI) i uczenia maszynowego (ML) są coraz częściej wykorzystywane w aplikacjach biznesowych, jakie to ma znaczenie z punktu widzenia chmury?
Paweł Szwajkowski, Capgemini: Jesteśmy tu wciąż na początku drogi, a to, że samodzielne zajmowanie się uczeniem maszynowym jest kosztowne, zachęca firmy do użytkowania rozwiązań dostępnych za niewielkie pieniądze w chmurze publicznej. Capgemini oferuje dodatkowo różnego rodzaju systemy związane z predykcją, przewidywaniem przyszłości, zachowań i wystąpień w infrastrukturze IT. Na razie przydaje się to do dość trywialnych rzeczy, np. kiedy skończy się miejsce na jakiejś infrastrukturze czy o której godzinie nastąpi peak utylizacyjny i trzeba będzie część zasobów przenieść do innej chmury, zwiększyć wydajność maszyny bądź ją wyłączyć. To można przewidzieć już teraz, chociaż nie nazywałbym tego w 100 proc. sztuczną inteligencją.
Dariusz Kwieciński, Fujitsu: A ja traktowałbym ją na równi z automatyzacją i robotyzacją. Jeśli te ostatnie pozwalają obniżyć koszty i jednocześnie zwiększyć wydajność, to dlaczego z podobnych powodów nie korzystać z chmury?
Marcin Zmaczyński, Aruba Cloud: Patrząc na początki Revoluta i jego obecną pozycję rynkową, można by zadać sobie pytanie, gdzie on znajdowałby się obecnie, gdyby odpowiednio wcześnie nie postawił na chmurę i wymieniane tu technologie. Podobnie powinny działać wszystkie inne firmy, które chcą się utrzymać na rynku. Jeśli bowiem chce się działać innowacyjnie, to trzeba analizować dane o swoim biznesie. Żeby jednak robić to efektywnie, trzeba je mieć w chmurze, by móc korzystać ze wspomnianych wcześniej zaawansowanych narzędzi ML, które mogą wesprzeć podejmowanie decyzji biznesowych.
Stefan Bogucki, Revolut: Zgadzam się, że nigdy nie bylibyśmy w stanie obsługiwać do 10 mln klientów, gdybyśmy nie korzystali chociażby z naszej elektronicznej asystentki, Rity. Odpowiada ona na najprostsze pytania naszych klientów i działa w oparciu o technologie ML. Gdyby nie Rita, odpowiedziami na proste pytania musieliby się zajmować nasi pracownicy, a to skutecznie demotywowałoby ich do pracy. Bez systemów opartych na ML trudno byłoby efektywnie wykrywać fraudy, a także monitorować bezpieczeństwo aplikacji, kart oraz kont, i to w czasie rzeczywistym. Bez ML trzeba byłoby to wszystko robić ręcznie, musielibyśmy mieć takich centrów usług jak w Krakowie kilkanaście, a wtedy stracilibyśmy efektywność operacyjną i kosztową.
Adam Wojtkowski, Red Hat: O potędze możliwości ML może też świadczyć niedawno rozegrany pojedynek szachowy między programem Alpha Zero, firmowanym obecnie przez Google, a Stockfishem, mistrzem świata wśród programów komputerowych. Ten pierwszy, korzystający z technologii ML, w meczu ze 100 partiami wygrał 36 bez porażki przy 64 remisach, chociaż analizował tylko 40 tys. pozycji na sekundę, podczas gdy jego przeciwnik – 80 mln, ale przy wykorzystaniu innego algorytmu oceny pozycji. I wydaje się, że każdy inny rodzaj biznesu może tę potęgę ML wykorzystać do swoich celów.
COVID-19
Redakcja: W czasach pandemii, która się ostatnio rozszalała, mówi się powszechnie, że najbardziej skorzysta na niej branża informatyczna. Czy tak jest też w waszym przypadku?
Stefan Bogucki, Revolut: Usługi i konsumenci przenoszą się do świata online i mobile. Na skutek pandemii ten proces znacznie przyspieszył. W najnowszym badaniu Revolut Money Report widzimy, jak mocno przyrasta liczba i wartość transakcji realizowanych przez naszych klientów w branży e-commerce, dostaw jedzenia, streamingu filmów, muzyki czy gier online. Widzimy też, jak bolesne są spadki wolumenu transakcji wśród tradycyjnych usług i produktów dostarczanych offline. Konsumenci, którzy poznali wygodę usług online i aplikacji mobilnych, będą nadal korzystać z ich zalet, także po pandemii. Istotne jest, by nowym użytkownikom mobile zapewnić wsparcie w obszarze cyberbezpieczeństwa. Dlatego udostępniliśmy za darmo wszystkim naszym klientom karty wirtualne ze zmiennym numerem do bezpiecznych zakupów w sieci.
Adam Wojtkowski, Red Hat: Czas pandemii wyraźnie pokazał, że te firmy, które nie weszły w odpowiednim momencie w proces transformacji cyfrowej, mogły wręcz z dnia na dzień zniknąć z rynku. Dotyczyło to zarówno pracy zdalnej, jak i prowadzenia sprzedaży i promocji przez cyfrowe kanały. Teraz jeszcze mocniej należy zainwestować w budowę i modernizację aplikacji. Drugi obszar potencjalnych korzyści dla klientów to automatyzacja operacji IT. Te często manualne i czasochłonne procesy można oddelegować odpowiednim rozwiązaniom IT. Zapewni to nie tylko oszczędności w wymiarze finansowym. Przede wszystkim to pracownicy będą mogli skupić się na kreatywnych inicjatywach prorozwojowych w miejsce ręcznego nadzorowania działania infrastruktury.
Paweł Szwajkos, Capgemini: Obecna sytuacja pokazuje, że coraz trudniej jest przewidzieć i ograniczyć wszystkie rodzaje ryzyka, na które narażone są firmy. W Capgemini nazywamy to zjawisko z angielskiego VUCA World (Volatility, Uncertainty, Complexity and Ambiguity), co w języku polskim oznacza świat zmienności, niepewności, złożoności i dwuznaczności. Aby zapewnić sobie nie tylko przetrwanie, lecz także wysoką efektywność biznesową, nasze metodologie zarządzania, projektowe oraz architektoniczne, są budowane tak, aby zapewnić elastyczność i zdolność dostosowania się do zmieniającego się dynamicznie środowiska. Umiejętność efektywnego działania w złożonym środowisku projektowym oraz umiejętność adaptacji do zmieniającego się otoczenia projektowego powinny należeć do kluczowych kompetencji rozwijanych w organizacjach, co pozwoli zminimalizować skutki kryzysów na rynku.
Dariusz Kwieciński, Fujitsu: Podobnie jak wszystkie inne branże, w których to możliwe, firmy IT musiały się skupić na umożliwieniu i uruchomieniu systemów pracy zdalnej. Ze względu na specyfikę prowadzenie biznesu przez cyfrowe kanały komunikacji być może nie było dla nas równie złożonym wyzwaniem jak dla firm, które tego w ogóle nie praktykują. Jednak ciężko dokładnie przewidzieć dalszy rozwój sytuacji. Dynamika pojawiających się wyzwań zmienia się z dnia na dzień, również w wyniku zmiennego wpływu sytuacji po stronie klientów, w zależności od wpływu na daną branżę. Przykładowo, trudno sobie wyobrazić, żeby utrata przychodów przez firmę z branży turystycznej mogła pozytywnie wpłynąć na biznes jej dostawcy IT. Trudno w takiej sytuacji przewidzieć oddziaływanie w dłuższej perspektywie. Obawiam się jednak, że po chwilowym skoku zapotrzebowania na rozwiązania wspierające pracę zdalną przyjdzie czas refleksji, podsumowań finansowych i ograniczeń wydatków w każdym obszarze przedsiębiorstwa. Liczę jednak, że ułatwienia, które niesie za sobą transformacja cyfrowa, spowodują, że IT będzie ostatnie w kolejce do cięć wydatków, a może nawet część firm zmieni strategię i postawi na biznes, w którym technologia odgrywa istotniejszą rolę. Koniec II kwartału oraz III kwartał odpowiedzą nam na te pytania.
Marcin Zmaczyński, Aruba Cloud: Firmy przekonują się, że do skutecznej i wydajnej pracy nie jest potrzebna fizyczna obecność pracownika w biurze, co przełoży się na przyspieszenie cyfrowej transformacji w wielu organizacjach. Usługi, aplikacje i technologie prawdopodobnie będą projektowane z myślą o wygodnym dostępie z każdego miejsca, co jest możliwe dzięki oparciu ich na środowiskach chmurowych. Nie tylko pracownicy będą mogli w bezpieczny sposób uzyskać dostęp do gromadzonych tam danych i plików, lecz także coraz większa część ich pracy będzie opierać się na rozwiązaniach typu as-a-Service. Aplikacje uruchamiane w chmurze nie wymagają dużej mocy obliczeniowej w urządzeniu końcowym, pozwalają także skutecznie zabezpieczyć dane.
Opr. redakcyjne: Wojciech Gryciuk
mail: w.gryciuk@manager-report.pl; kom. 797 314 113
***
Marcin Zmaczyński
Dyrektor Sprzedaży i marketingu na Europę Środkowo-Wschodnią
Aruba Cloud
Chmura i praca zdalna
By móc sprawnie i bezpiecznie pracować zdalnie, trzeba odpowiedniego przygotowania całej infrastruktury. Jeśli pozwolimy pracownikom korzystać z urządzeń, do których mogą mieć dostęp osoby trzecie, lub łączyć się poprzez niezabezpieczone, ogólnie dostępne sieci, to ryzykujemy wykradzenie lub utratę kluczowych danych. Najważniejsze więc będzie takie zaprojektowanie infrastruktury, która będzie elastyczna i dostępna dla pracowników zdalnych, ale przede wszystkim odporna na wszelkie możliwe ataki i wolna od potencjalnych luk bezpieczeństwa. Jako Aruba Cloud jesteśmy w stanie zaoferować rozwiązania, które pozwalają na osiągnięcie takiego poziomu zabezpieczeń. Dzięki naszym partnerom gwarantujemy również przeprowadzenie audytu i wdrożenie odpowiednich rozwiązań dla firm, zarówno tych mniejszych, jak i wielkich korporacji. Co do pandemii wirusa SARS-CoV-2, firmy przekonują się, że do skutecznej i wydajnej pracy nie jest potrzebna fizyczna obecność pracownika w biurze, co przełoży się na przyspieszenie cyfrowej transformacji w wielu organizacjach. Usługi, aplikacje i technologie prawdopodobnie będą projektowane z myślą o wygodnym dostępie z każdego miejsca, co jest możliwe dzięki oparciu ich na środowisku chmurowym. Nie tylko pracownicy będą mogli w bezpieczny sposób uzyskać dostęp do gromadzonych tam danych i plików, lecz także coraz większa część ich pracy będzie się opierać na rozwiązaniach typu „as a Service”. Aplikacje uruchamiane w chmurze nie wymagają dużej mocy obliczeniowej w urządzeniu końcowym, pozwala ona także skutecznie zabezpieczyć dane.