Czy klub sportowy może być dobrze prosperującym przedsiębiorstwem? Owszem pod warunkiem, że jest zarządzany przez Niemców. Podobnie jest w przypadku piłki nożnej, której specyfikę kiedyś scharakteryzował napastnik angielski Gary Lineker, iż polega ona na tym, że 22 facetów biega na boisku za piłką a i tak zawsze w końcu wygrywają Niemcy. Pod koniec kwietnia 2013 roku światu ogłoszono, że oto Bayern Monachium jest najzdrowszym finansowo klubem świata a jego wartość dzisiaj wynosi 1.2 mld euro.
W kwietniu 2013 r. prezydent FC Bayern Monachium Uli Hoeness oświadczył: „Jesteśmy najzdrowszą finansowo drużyną świata”. Ta wiadomość obiegła świat i zaskoczyła wielu, bowiem do tej pory futbolowy PR przyznawał to miejsce Realowi, Barcelonie i szejkowym klubom z Paryża, Manchesteru Citi oraz giełdowemu M-United. Wymienione wyżej kluby mało tego, że nie mają specjalnie za dużo światowych osiągnięć w ostatnim czasie to jeszcze są zadłużone po uszy. Kroplą, która przepełniła czarę goryczy były ostatnie rezultaty w Premier League. Pod koniec kwietnia zakończyła się era Barcelony i Realu. Ten pierwszy w dwumeczu został pokonany przez Bawarczyków siedem do zera, a drugi królewski Real z Madrytu wyeliminowany, przez Borussię zwaną potocznie Polonią Dortmund ze względu na trzech Polaków grających w tym zespole, w tym Roberta Lewandowskiego, który w pierwszym meczu cztery razy wsadził piłkę do bramki dumy Madrytu.
Legendarni giganci
25 maja na londyńskim stadionie Wembley, spotkali się giganci niemieckiej Bundesligi w finale Ligii Mistrzów. Lepsi okazali się Bawarczycy. W tym roku do pewnego momentu też trwała rywalizacja o najważniejsze niemieckie trofeum pomiędzy Bayernem a Borussią. Co takiego się stało, że dwa niemieckie kluby walczą o najważniejsze trofeum, czyli zwycięstwo w Bundeslidze? . Otóż tak jak w przypadku Borussi Dortmund można mówić o szczęściu tak w przypadku Bayernu Monachium to wynik długoletniej konsekwentnej pracy, świetnego prowadzenia i zarządzania przedsiębiorstwem, któremu na imię Bayern Monachium.
Legendą klubu nie jest nikt inny jak sam cesarz po niemiecku Kaiser pan Franz Beckenbauer. Niedawno sam stwierdził w jednym z wywiadów, że jedynego, czego jeszcze brakuje w FCB to kogoś formatu Ronaldo czy Messiego. Bo wszystko inne jest już w klubie. I to życzenie wkrótce się spełni, bo w nowym sezonie mają zasilić bawarski klub Goezte i Lewandowski. Ale wracając do pieniędzy. Do 2020 roku zostanie spłacona ostatnia rata za stadion Allianz-Arena i stanie się on własnością klubu. W 2005 roku kosztował FCB 340 milionów euro, a już dzisiaj jest wart pól miliarda euro. Ubiegły rok klub zamknął kwotą 400 milionów euro obrotu. Zawodnicy grający w klubie są warci ok. 400 mln euro. Dochody z tzw. sponsoringu i marketingu wynosiły 90 mln euro. Do tego należy dodać 200 tys. zadeklarowanych członków klubu, co czyni z Bawarczyków potęgę w Bundeslidze.
Inwestycje w bramce
FC Bayern nie inwestuje się tylko w nieruchomości, gadżety, akcje, ale także w młode kadry, czemu służy powołana wiele lat temu akademia futbolu. Sam Karl Heinz Rummenigge stwierdził, że jeżeli dwa procent ze szkółki Bayernu trafi do pierwszej drużyny, to i tak się opłaca prowadzić taką szkółkę. A trafia znacznie więcej. Do tej pory ławy szkolne, a raczej boiska szkolne opuścili tacy zawodnicy jak Lahm, Contento, Badstuber, Schweinsteiger, Kroos czy Mueller. Jak stwierdził Andreas Jung odpowiedzialny za sponsoring i eventy w Bayern Monachium, klub jest bardzo konserwatywny i bliżej mu w sposobie myślenia i zarządzania do tradycji „skórzanych spodni bawarskich” niż do cywilizacji laptopa. I dlatego w FC Bayern wszyscy zgodnie twierdzą i cieszą się, że klub jest prowadzony i zarządzany nie jak koncern, ale jak rodzinne przedsiębiorstwo, gdzie decydujący głos w sprawach żywotnych mają do powiedzenia trener Jupp Heynckes, Hoeness, Sammer i Rummenigge.
Fenomen Bayernu Monachium dawno już przekroczył granice nie tylko kraju związkowego, Republiki Federalnej czy Europy, ale i kontynentu. „Nie zapomnę – wspomina prezes zarządu FCB K.H. Rummenigge – jak nocą wylądowaliśmy w chińskim Guangzhou i na lotnisku 3500 chińczyków powitało nas chóralnym śpiewem naszego hymnu „Gwiazdą południa”. W międzyczasie w siedzibie spółki FC Bayern przy monachijskiej Sabener Strasse zatrudniono pierwsza Chinkę, odpowiedzialną za obsługę strony internetowej fanów klubu w Chinach. Już teraz, klub bawarski jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych marek na świecie. Od nowego sezonu „gwiazdą południa” kierować będzie słynny Pepe Guardiola. Znawcy futbolu twierdzą, że Bawarczycy zastąpią FC Barcelonę i zdominują arenę futbolowego świata. Wkrótce do Ribery’ego i Gomeza dołączy Lewandowski. I oto stanie się nowa drużyna galaktyczna, ze świetną kadrą, pełna kasą, świetnie zarządzana i kompletnie bez długów. To cud w dzisiejszych czasach.
Andrzej Mroziński