![](https://manager24.pl/wp-content/uploads/2015/02/8148772483_1893098ce6_k.jpg)
To, że Nowy Jork w ostatnich latach stał się prawdziwą mekką miliarderów z całego świata wiadomo nie od dziś. Apartamenty z widokiem na Central Park czy na Tribecę za kilkadziesiąt milionów dolarów już nie wystarczają.
Trendy wyznaczają najwięksi, tacy jak Roman Abramowicz. Posiada on znakomity klub londyński Chelsea i największy jacht na świecie “Eclipse”. Teraz postanowił w swojej kolekcji posiadać najbardziej renomowane nieruchomości na świecie. W ubiegłym miesiącu rosyjski oligarcha zakupił trzy domy, za które zapłacił 70 milionów dolarów od trzech różnych właścicieli. Domy te sąsiadują ze sobą i dlatego transakcja odbywała sie w całkowitej ciszy i dyskrecji. Gdyby właściciele wiedzieli, kto i dlaczego zamierza kupić nieruchomości przy 75 ulicy i Upper East Side NYC ceny poszybowałyby mocno w górę. Są tacy, którzy twierdzą, że przebiłyby nawet sufit. I tak miliarder zrealizował swój cel, którym nie było posiadanie trzech starych kamienic, tylko placu pod nimi, na którym już wkrótce zbuduje swoją mega posiadłość w sercu Manhattanu.
Jak napisał “New York Daily News” Abramowicz realizuje podobnie jak inni inwestujący w nieruchomości w NYC, swój “Manhattan dream”. Kreują oni swoje nowe miejsce na ziemi, które kiedyś było w Bedford, Connecticut albo Long Island. Now we take Manhattan…jak śpiewał Leonard Cohen.
Aby nabyć większą działkę na Manhattanie trzeba negocjować z większą ilością właścicieli – dlatego jest to delikatna transakcja, bo gdy wyczują oni, że po drugiej stronie jest miliarder ceny od razu szybują do nieba.
Abramowicz kupuje ziemię za pośrednictwem swoich własnych firm powołanych właśnie w tym celu. Bo jak powiadają Ci, którzy w jego imieniu kupują – najważniejsza jest dyskrecja.
Nowojorski potentat w nieruchomościach i hotelarstwie Michał Rosen też ma w planach wybudowanie okazałej posiadłości w sercu Manhattanu. Rosen jak donosi “Daily News” chce wykupić współwłaściciela domu przy 1025 Park Avenue.
Mieć dużą posiadłość w sercu Manhattanu znaczy tyle co mieć ogromną pozycję wśród nowojorskiego establishmentu i stać w jednym szeregu z najstarszymi dynastiami jak Carnegie lub Frick. I chociaż posiadłości najsławniejszych nowojorczyków służą dzisiaj za muzea, sale koncertowe, ambasady, biura czy budynki mieszkalne to bardzo często na ich terenie zamieszkują nadal bliscy znakomitych rodzin.