
Wybory europejskie odbywają się co pięć lat. Głosowanie odbędzie się w ciągu czterech dni – w Niemczech, podobnie jak w większości pozostałych krajów UE, w niedzielę 9 czerwca. W czwartek jako pierwsi głosowali obywatele Holandii, następnie w piątek Irlandia i Czechy, a w sobotę Czechy, Włochy, Łotwa, Słowacja, Malta i francuskie terytoria zamorskie.
Nie ma ponadnarodowych list kandydatów w wyborach europejskich. Obywatele głosują głównie w swoim kraju. Jeśli mieszkasz w innym kraju UE, możesz alternatywnie głosować na kandydatów tam. W Niemczech uprawnionych do głosowania jest 64,9 miliona osób. 4,1 mln z nich to obywatele innych krajów UE. Wśród osób uprawnionych do głosowania w Niemczech 4,8 miliona to głosujący po raz pierwszy.
W większości przypadków żadne przepisy nie mogą zostać uchwalone na szczeblu UE bez parlamentu. Co roku Parlament ma także wpływ na budżet UE, którego wartość wynosi około 190 miliardów euro. Jedynymi wyjątkami od prawa współdecyzji są polityka zagraniczna i podatkowa.
Parlament nie może wprowadzać inicjatyw legislacyjnych. Może jedynie zwrócić się o to do Komisji Europejskiej. Jej przewodniczący musi zostać wybrany przez parlament, a parlament musi także zatwierdzić powołanie komisarzy unijnych. Parlament może również zmusić Komisję do rezygnacji w drodze wotum nieufności.
W 14 z 27 państw UE obowiązują klauzule progowe na poziomie od 1,8 do pięciu procent. W Niemczech, inaczej niż w przypadku wyborów federalnych, nie ma obecnie minimalnego progu, od którego partie mogą wysyłać swoich przedstawicieli do parlamentu. Dlatego wiele małych niemieckich partii mogło w 2019 r. wejść do Parlamentu Europejskiego z zaledwie jednym członkiem, w tym Ekologiczna Partia Demokratyczna i partia satyryka Martina Sonneborna (59).
Chociaż głosowanie odbywa się za pośrednictwem list krajowych, prawie każda europejska partia lub grupa parlamentarna nominowała czołowych kandydatów z całej UE. Ma to na celu nadanie kampanii wyborczej charakteru ponadnarodowego. Obecna przewodnicząca Komisji Ursula von der Leyen (65 l., CDU) również została nominowana na główną kandydatkę swojej konserwatywnej Europejskiej Partii Ludowej (PPE).
Parlamentarzyści nalegają, aby – inaczej niż w 2019 r. – na stanowisko szefa KE obsadzić głównego kandydata. Nie jest to jednak bezpośrednio uregulowane w prawie UE. Decyzja w dużej mierze należy do szefów państw i rządów UE, którzy po wyborach będą musieli przedstawić propozycję objęcia tego stanowiska.