W mijającym tygodniu euro spadło poniżej 1.06 USD. To najniższy poziom od 12 lat. Rynek walutowy jest bardzo burzliwy od początku 2015 roku. Wzrosty i spadki uderzają nie tylko w regiony nieustabilizowane, ale również w stabilne gospodarki. Na wzrost wartości dolara miały niewątpliwie wpływ zabiegi Mario Draghi, które umocniły dolara ale i waluty pod niego podpięte, na przykład chińskiego yuana. Sytuacja staje się trudna dla firm ale też dla zwykłych ludzi, planujących podróże czy wakacje.
Dwa lata, ba 5 lat temu wyjazd do Stanów był dla Europejczyka tanim przedsięwzięciem. Zarówno dzisiaj posługując się euro czy złotówką, zapłacimy w USA o co najmniej 20 procent więcej niż jeszcze rok temu.
A gdzie będzie w miarę tanio? Otóż najprawdopodobniej będzie tanio w Turcji. Po nieudanych zabiegach premiera Erdogana, narodowa waluta ciągle traci na wartości wobec euro. To może wydawać się nierealne, ale dla posiadaczy euro tanio będzie w Norwegii, gdzie notujemy niższy kurs korony. Niskie ceny ropy spowodowały też w Norwegii mniejsze zainteresowanie krajowych koncernów energetycznych, konferencjami i szkoleniami. I dlatego sektor hotelowo-turystyczny będzie musiał zareagować na tę bessę. Oczywiście określenie „tania Norwegia” jest bardzo względne. Dla przeciętnego Niemca nadal zakupy w Norwegii są o jakieś 38% droższe niż w Niemczech. Ale w porównaniu do Szwajcarii i wysokiego kursu tamtejszego franka, Norwegia nie wypada najgorzej. Pod warunkiem, że jest się totalnym abstynentem.