Jak wynika z danych Komisji Europejskiej, w 2016 r. na unijnych drogach poniosło śmierć 25,5 tys. osób. 46% z nich to kierowcy lub pasażerowie samochodów. Na szczęście liczba śmiertelnych wypadków drogowych stale spada – jeszcze w 2010 r. było ich w Unii Europejskiej o 6 tys. więcej. Duża w tym zasługa tego, że nasze auta są coraz bezpieczniejsze. Nie należy jednak spoczywać na laurach. Co mogą robić konstruktorzy pojazdów, aby liczba ofiar drogowych zmniejszała się jeszcze bardziej?
Uważa się, że do znacznego ograniczenia śmiertelności na drogach może przyczynić się przede wszystkim większa automatyzacja samochodów. Chodzi zwłaszcza o nowoczesne systemy bezpieczeństwa wspomagające np. hamowanie, skręcanie czy zmienianie pasa ruchu. Już teraz są one stosowane w najnowszych modelach aut. Kolejnym krokiem wydaje się wprowadzenie pojazdów poruszających się bez jakiejkolwiek ingerencji człowieka i wyeliminowanie tym samym błędów popełnianych przez ludzi za kierownicą. W jakim stopniu przełożyłoby się to na wypadkowość na drogach? Według szacunków firmy McKinsey & Company powszechne korzystanie w Stanach Zjednoczonych z zaawansowanych systemów wsparcia kierowcy (ADAS) i samochodów autonomicznych (AV) pozwoliłoby zredukować liczbę wypadków w tym kraju nawet o 90%.
Przykładem marki stosującej bardzo zaawansowane systemy bezpieczeństwa jest Volvo. Widać to przy okazji wprowadzenia na rynek nowego samochodu tego koncernu. „Volvo XC60 ma bardzo dużo systemów elektronicznych. Do tej pory stosowaliśmy systemy, które w sytuacjach nagłych wyhamowują samochód przed przeszkodą – jest to hamowanie automatyczne. W XC60 poszliśmy krok dalej. To auto w sytuacji krytycznej będzie także omijało przeszkodę […]. Jednocześnie systemy tego samochodu wykrywają pieszych, rowerzystów, inne pojazdy, a nawet duże zwierzęta” – mówi w wywiadzie dla agencji informacyjnej infoWire.pl Stanisław Dojs, PR manager w Volvo Car Poland.