
Świat na giełdzie nie mógł być lepszy: nawet w przededniu ostatnich raportów kwartalnych inwestorzy dyktowali ceny akcji z dużymi oczekiwaniami. Większość firm przekroczyła te oczekiwania swoimi wynikami biznesowymi i wygenerowała dodatkowe zyski na giełdzie.
Najlepszym przykładem jest producent samochodów Daimler, który kilka dni temu dzięki wzrostowi zysku wywindował swój udział do sześcioletniego maksimum. Na Wall Street są też giganci technologiczni Microsoft i firma macierzysta Google Alphabet czy duże amerykańskie banki, takie jak Goldman Sachs i JP Morgan.
Wynik: wiodący niemiecki indeks Dax , europejski Eurostoxx50 , ważne amerykańskie indeksy Dow Jones , S&P 500 i Nasdaq 100 – wszystkie są notowane na lub prawie rekordowym poziomie. Tak więc, przynajmniej na pozór, idealny świat dla traderów giełdowych.
Gdyby nie niektóre wydarzenia w światowej gospodarce, które budzą niepokój: globalna logistyka tkwi w korku na wiele miesięcy, który prawdopodobnie będzie się przeciągał przez długi czas. Ceny energii wzrosły w następstwie powrotu gospodarki z dziury koronowej. W rezultacie wydarzyło się to, o czym ekonomiści ostrzegali od lat: stopy inflacji wzrosły.
Stwarza to zagrożenie dla rynku akcji: rosnąca inflacja może skłonić banki centralne do trwałego porzucenia nadmiernie luźnej polityki pieniężnej. Jednak to właśnie jest paliwem dla utrzymującej się w ostatnich latach dobrej koniunktury na giełdach.
Jednak nie wszyscy inwestorzy zdają się być świadomi tego zagrożenia. „Giełda giełdowa i jej rozgorączkowani uczestnicy są obecnie uwięzieni w niemal idealnym świecie wyobrażeń o jedynie chwilowych zakłóceniach w długoterminowym scenariuszu niskiej inflacji, niskich stóp procentowych i konstruktywnego wzrostu na świecie” – mówi Thomas Böckelmann , Portfolio Manager w firmie Zarządzanie aktywami Euroswitch. “Ryzyko strukturalne związane ze zmianami łańcuchów dostaw i rosnącą inflacją jest konsekwentnie ignorowane, ostatnio nawet określane przez Europejski Bank Centralny jako siejące panikę”. Pożądane jest, aby problemy znowu minęły, mówi Böckelmann. W każdym razie niepewność utrzyma się w nadchodzących miesiącach.
Stopy inflacji na historycznie wysokich poziomach
Nie tylko menedżer portfela martwi się w ten sposób. Ingrid Szeiler jest dyrektorem ds. inwestycji w austriackim Raiffeisen KAG, uważnie śledzi również rozwój danych dotyczących inflacji. „Od (dobrej) reflacji przez (przejściową) inflację do (złej) stagflacji” – tak można – nieco przesadnie – podsumować raportowanie w ciągu roku na temat wzrostu cen po załamaniu gospodarczym wywołanym koroną , pisze Szeiler w bieżącej ocenie. „Oczywiście nagłówki dotyczące stagflacji są w tej chwili mocno przesadzone, ale nadal ważne jest, aby uważnie monitorować wszelkie tendencje wzrostowe w tym kierunku, także w odniesieniu do pola manewru banków centralnych”.
Termin stagflacja oznacza scenariusz, w którym „stagnacja” gospodarcza , tj. wzrost, który uległ zahamowaniu lub spadkowi, występuje jednocześnie ze wzrostem cen ( „inflacja” ). Ta sytuacja jest uważana za szczególnie fatalną dla gospodarki: bezrobocie i ceny mogą wzrosnąć w tym samym czasie i trudno znaleźć wyjście. Najbardziej znana stagflacja miała miejsce w latach 70., kiedy ceny ropy gwałtownie wzrosły podczas kryzysu naftowego . Obecne obawy przed stagflacją opierają się również na wzrostach cen, które w dużej mierze spowodowane są wysokimi kosztami energii , a także obawami o spadający wzrost gospodarczy .
Markus Sievers , partner zarządzający dostawcy funduszy inwestycyjnych Apano, również przygląda się temu, co dzieje się nieco dalej. Zauważa, że od ponad dziesięciu lat nie ma przedłużającej się fazy spadku cen na giełdach. Krach koronacyjny wiosną 2020 r. był również zbyt krótki, aby wyostrzyć poczucie ryzyka wielu uczestników rynku. Ale z rosnącą inflacją i początkiem przemyśleń w bankach centralnych, takich jak Fed w USA, Bank of England, a wkrótce być może także EBC, ryzyko niepowodzeń rośnie. „Rynki obecnie wyceniają, że wszystkie istniejące ryzyka okażą się dobrze”, mówi Sievers. Dzięki dużej ilości płynności z banków centralnych miało to miejsce w ciągu ostatnich kilku lat. – Ale czy teraz naprawdę tak będzie? pyta Sievers.
W rzeczywistości niektóre stopy inflacji osiągnęły już historyczne poziomy. W strefie euro ceny konsumpcyjne wzrosły w październiku o 4,1 proc. w porównaniu z tym samym miesiącem ubiegłego roku, najwyższa wartość od połowy 2008 r. W Niemczech ceny wzrosły aż o 4,5 proc. , ostatni raz w październiku 1993 r. W Stanach Zjednoczonych inflacja wzrosła we wrześniu do 5,4 proc., również najwyższego poziomu od 13 lat. Inflacja bazowa, którą również monitoruje Rezerwa Federalna, wynosi w Stanach Zjednoczonych 3,6 proc., a zatem od miesięcy utrzymuje się na poziomie, którego nie było od 30 lat .
Banki centralne, takie jak Bank Anglii czy Fed już wskazały lub rozpoczęły ostrożną zmianę swojej polityki pieniężnej. Na ostatnim posiedzeniu Fed zdecydował o ograniczeniu bieżących zakupów obligacji – ponieważ po tym nastąpiły ostrożne komentarze prezesa Fed Jerome’a Powella (68), rynki zareagowały w tym przypadku wzrostami cen . Europejski Bank Centralny do tej pory oficjalnie pozostaje na stanowisku, że inflacja jest zjawiskiem przejściowym i nie wymaga reakcji polityki pieniężnej. Wydaje się jednak wątpliwe, czy strażnicy stóp procentowych zdołają utrzymać tę linię, jeśli w niedalekiej przyszłości okaże się, że tempo wzrostu cen pozostanie na wyższym poziomie przez dłuższy czas.
Co więc powinni zrobić inwestorzy w tym scenariuszu? Czy możesz ufać, że EBC, Fed i spółka poradzą sobie z walką z inflacją bez komplikacji na rynkach finansowych? A może powinieneś pozycjonować swój portfel na złe czasy?
Eksperci inwestycyjni czasami odpoczywali …
Jeśli zapytasz wśród ekspertów inwestycyjnych, zobaczysz, że branża nie jest jednomyślna w tej sprawie. „Nadal zakładamy, że obecny rozwój inflacji wynika z nadrabiania zaległości związanych z koroną” – przekonuje Petra Ahrens , dyrektor zarządzający aktywami Maiestas w Kolonii. W przyszłości należy spodziewać się wyższej inflacji niż w poprzednich latach. Ale: „Biorąc pod uwagę szacunkową stopę inflacji na poziomie 3 procent, nie oczekujemy interwencji banków centralnych”.
Doradca inwestycyjny zwraca jednak uwagę, że w środowisku zerowych stóp procentowych i inflacji na poziomie 3 proc. inwestorzy mogą stracić siłę nabywczą swoich oszczędności. „Złoto w najlepszym razie stanowi dla nas rekompensatę inflacyjną”, mówi Ahrens. „Nie ma zatem alternatywy dla inwestowania w nieruchomości, takie jak nieruchomości i akcje”.
Pozostał tam nawet Nicolas Pilz , dyrektor zarządzający Towarzystwa Zarządzania Majątkiem w Dusseldorfie. „Zdecydowanie nie zalecamy przechodzenia na tzw. bezpieczne formy inwestowania, takie jak obligacje, ponieważ nie spodziewamy się znaczących podwyżek stóp w najbliższych latach” – mówi. „W szczególności firmy z mocą cenową będą miały największe szanse na zwiększenie swoich zysków w warunkach wyższej inflacji, a tym samym położenie fundamentów pod rosnące ceny”. W nadchodzących latach uwaga skupi się również na akcjach, mówi Pilz, choćby dlatego, że trudno jest osiągnąć dodatnie realne oprocentowanie obligacji.
… i częściowo zaniepokojony
Z drugiej strony pojawiają się też bardziej krytyczne głosy. Na przykład Manfred Rath, zarządzający aktywami w KSW Vermögensverwaltung w Norymberdze, uważa nieco wyższy limit płynności za „niezły pomysł” po bardzo udanym i satysfakcjonującym roku na giełdzie.
„Moim zdaniem pewne rzeczy nie zostały jeszcze wycenione na giełdzie i mogą skutkować znacznymi spadkami cen w niektórych klasach aktywów”, ostrzega Frank Wieser . Oprócz kwestii inflacji dyrektor zarządzający PMP Vermögensmanagement z Düsseldorfu jako czynnik ryzyka wskazuje politykę zadłużenia w Europie. „Jest bardzo wątpliwe, czy Niemcy utrzymają restrykcyjną politykę zadłużenia”, mówi Wieser. „W tej chwili rynki nadal wierzą w niezłomność FDP. Ale czy tak będzie w dłuższej perspektywie, jest co najmniej wątpliwe”.
Specjalista od inwestycji uważa, że presja ze strony krajów południowej Europy i Francji jest duża i może dojść do ogólnoeuropejskiej „nowej polityki fiskalnej”. – W takim przypadku nie można wykluczyć krachu obligacji – obawia się.
Również Rainer Göritz z B&K Assets, zarządzającego aktywami w Kolonii, z niepokojem przygląda się obecnej sytuacji na rynkach. Doradza inwestorom, aby natychmiast podjęli działania i „krytycznie przejrzeli” strukturę swojego portfela.
„Bardziej restrykcyjna polityka monetarna wraz ze wzrostem stóp procentowych na rynku kapitałowym w krótkim okresie doprowadzi do wzrostu zmienności w prawie wszystkich klasach aktywów”, mówi Göritz. „Inwestorzy w obligacje muszą być przygotowani na spadające ceny i dlatego powinni unikać długich terminów”. Ponieważ realna stopa procentowa bezpiecznych inwestycji pozostanie ujemna, nie sposób obejść akcji jako średnio- i długoterminowej ochrony przed inflacją, przy czym należy zwrócić uwagę na firmy o wysokiej rentowności, które mają silną sytuację konkurencyjną i są pierwszorzędne. produkty. „Firmy te mają odpowiednią możliwość ustalania cen i mogą przenosić rosnące koszty zaopatrzenia na swoich klientów” – mówi Göritz. Ekspert zwraca też uwagę, że np. banki mogą skorzystać na podwyżkach stóp procentowych.
Problem z wyczuciem rynku
Wielu ekspertów wciąż powraca do jednego aspektu: na giełdach mogą pojawiać się zagrożenia. Ze względu na niskie stopy procentowe i wysoką inflację nie ma jednak alternatyw inwestycyjnych, które są naprawdę bezpieczne, a jednocześnie wydają się atrakcyjne. Ponieważ dzięki bankom i kasom oszczędnościowym oszczędzający w tym środowisku, w razie wątpliwości, osiągają realną utratę bogactwa.
„W tym scenariuszu nie ma bezpiecznych inwestycji”, mówi Markus Richert z Portfolio Concept z siedzibą w Kolonii. „To złudzenie, że pieniądze są bezpiecznie inwestowane na lokatę jednodniową lub lokatę terminową”. „Pewnie” jest obecnie tylko tyle, że oszczędzający z zainwestowanymi pieniędzmi będą mogli w przyszłości pozwolić sobie na mniej. „Jedyną ochronę zapewniają płynne aktywa, takie jak solidne zapasy wysokiej jakości”, mówi. „W związku z tym inwestorzy długoterminowi powinni zwiększyć swój udział w kapitale”.
Richert zwraca też uwagę na fundamentalny problem. „Opuszczenie rynku przed wielkim krachem, a następnie powrót po dokładnie najniższej cenie brzmi kusząco”, mówi. „Niestety rzeczywistość jest zupełnie inna”. Według Richerta, próba znalezienia odpowiedniego momentu podczas inwestowania pieniędzy jest od samego początku skazana na niepowodzenie.
Z tego punktu widzenia, zarządzający aktywami jest w prominentnej firmie. „Najgłupszym powodem kupowania akcji jest to, że rosną, a najgłupszym powodem sprzedaży akcji jest to, że spadają” – powiedział arcymistrz inwestycyjny Warren Buffett. A ekonomista i zdobywca Nagrody Nobla Robert Merton powiedział, że wyczucie rynku jest „głupim przedsięwzięciem”.