
Odpady z tworzyw sztucznych coraz łatwiej prześledzić wstecz do ich twórcy. Według niedawnego badania firmy wkrótce będą musiały liczyć się z procesami sądowymi. Ich ubezpieczyciele również stoją w obliczu miliardowego ryzyka.
Zanieczyszczenie środowiska plastikiem oraz konsekwencje zdrowotne produkcji i użytkowania wyrobów z tworzyw sztucznych kosztują ludzkość setki miliardów euro rocznie. Producenci i użytkownicy tworzyw sztucznych oraz ich ubezpieczyciele również będą musieli w przyszłości płacić niewielką część tej kwoty. Takie jest założenie autorów nowego opracowania. Zostało opublikowane przez Fundację Minderoo, fundację non-profit z Australii, wraz z Inicjatywą ONZ na rzecz Zrównoważonego Przemysłu Ubezpieczeniowego.
Przekonują, że rosnącej świadomości ekologicznej towarzyszą nowe możliwości technologiczne w identyfikacji wytwórców odpadów. Ponieważ postęp techniczny umożliwia w coraz większej liczbie przypadków przypisanie zanieczyszczającemu odpadów nawet w niewielkich stężeniach. W rezultacie prawnicy mogli wykorzystać te informacje w procesach sądowych dotyczących odpowiedzialności przeciwko firmom z tworzyw sztucznych, na wzór toczących się procesów sądowych przeciwko firmom przemysłowym w związku z kryzysem klimatycznym.
Autorzy szacują, że do 2030 r. ryzyko finansowe, przed którym stoją firmy i ubezpieczyciele, wynosi 20 miliardów dolarów – tylko w Stanach Zjednoczonych. Duża część tego wpłynęłaby na producentów chemikaliów, w szczególności na ftalany. Niektóre z tych plastyfikatorów są zakazane w zabawkach i artykułach dla dzieci w UE.
Jeśli firmy zostaną pociągnięte do odpowiedzialności, przynajmniej część roszczeń trafi również do ubezpieczycieli od odpowiedzialności. Autorzy badania uważają, że ponieważ nie wycenili jeszcze ryzyka w swoich polisach, może nawet wystąpić problem z wypłacalnością. Dlatego domagasz się, aby organy nadzoru ubezpieczycieli przyjrzały się tutaj uważnie.
Według badania, gdy ubezpieczyciele zdają sobie sprawę z odpadów z tworzyw sztucznych jako możliwej przyczyny szkód, powinni pomóc klientom w odpowiednich zachętach do zmiany ich zachowania. „Ubezpieczyciele odgrywają kluczową rolę w zmniejszaniu ryzyka” – piszą autorzy. Neil Beresford z międzynarodowej firmy prawniczej Clyde & Co, która była zaangażowana w opracowanie badania, przewiduje, że minie kolejne pięć lat, zanim sprawy się rozpoczną. W tym czasie ustawodawcy i regulatorzy powinni się odpowiednio przygotować.
W Niemczech firmy spokojnie reagują na badanie
Niemiecki przemysł spokojnie zareagował na ostrzeżenie. „Całość to broszura reklamowa dla amerykańskiego przemysłu procesowego”, mówi Martin Engelmann, dyrektor generalny Plastics Packaging Industry Association. Systemy prawne są tak różne, że w Niemczech nie można oczekiwać porównywalnych procesów. Słuszne jest, że Stowarzyszenie Przemysłu Chemicznego do tej pory nie było świadome tego problemu jako ryzyka związanego z odpowiedzialnością i dlatego nie skomentowało go. Z drugiej strony, American Chemistry Council natychmiast zareagowała na badanie. Pozostało jednak niejasne, stowarzyszenie zarzuca autorom „rzeczywistość”.
Menadżer ds. opakowań Engelmann również nie widzi przyczyn problemu odpadów w Niemczech. „Plastik w oceanach na świecie to ogromny problem globalny, ale pochodzi głównie z Azji”. Karsten Hunger, dyrektor zarządzający Stowarzyszenia Przemysłu Opakowań Papierowych i Foliowych, chce, aby konsumenci byli bardziej odpowiedzialni. Jako przykład wskazuje Singapur, gdzie na ulicach nie ma śmieci, bo kary są tak surowe.
„Bierzemy na siebie większą odpowiedzialność, niż musimy”, broni swojego przemysłu lobbysta Hunger. Odwołuje się do projektu „jednokierunkowej ustawy o funduszach z tworzyw sztucznych”. To naprawdę oznacza i jest planowanym wdrożeniem dyrektywy unijnej. Zgodnie z nim producenci opakowań jednorazowych musieliby płacić za pośrednictwem funduszu za usuwanie odpadów w przestrzeni publicznej.
Prawnik Neil Beresford ostrzega europejskie firmy przed usypianiem w fałszywym poczuciu bezpieczeństwa. „Nie należy lekceważyć możliwości sporów sądowych w regionach poza Stanami Zjednoczonymi”. Oczywiście zjawiska takie jak pozwy zbiorowe są problemem przede wszystkim w USA, ale inne obszary, takie jak odpowiedzialność pracodawcy w związku z uszczerbkiem na zdrowiu, są bardziej rygorystycznie regulowane w Europie.