
Jeszcze niedawno w eleganckich restauracjach serwujących steki w Buenos Aires można było usłyszeć dużo języka portugalskiego. W weekendy Brazylijczycy tłumnie przybywali do stolicy Argentyny, aby delektować się mięsem i czerwonym winem w okazyjnych cenach. Teraz ludzie znów wolą jeść churrasco w domu, ponieważ Argentyna, z jednego z najtańszych krajów Ameryki Południowej, stała się najdroższym krajem.
Filiżanka kawy w centrum Buenos Aires kosztuje równowartość 3,50 dolara, litr mleka kosztuje 2,20 dolara, a danie dnia w prostej restauracji kosztuje 18 dolarów. Ceny są znacznie wyższe niż na przykład w Brazylii czy Chile. Minimalne wynagrodzenie w Argentynie wynosi około 260 dolarów.
Inflacja tylko 2,4 procent miesięcznie
Ultraliberalny prezydent Argentyny Javier Milei (54) narzucił temu mocno zadłużonemu krajowi radykalny program reform. Ekonomista zwolnił tysiące urzędników państwowych, obciął dotacje i zakończył finansowanie wydatków publicznych za pomocą prasy drukarskiej.
Szybkie sukcesy tego politycznego nowicjusza są śledzone z zainteresowaniem także poza granicami Argentyny. Choć początkowo przyciągał uwagę głównie ekscentrycznym wyglądem, z piłą łańcuchową i szaloną fryzurą, obecnie jego wyniki makroekonomiczne budzą szacunek liberałów na całym świecie. Nawet były federalny minister finansów Christian Lindner chciał „odważyć się zrobić więcej” w Niemczech.
Big Mac droższy tylko w Szwajcarii
Nowa polityka gospodarcza ma jednak skutki uboczne: według najnowszego badania tzw. indeksu Big Maca przeprowadzonego przez magazyn „The Economist” w styczniu, argentyńskie peso jest przewartościowane o około 20 procent. Podczas gdy w USA burger w McDonald’s kosztuje 5,79 dolara , w Argentynie cena wynosi 6,95 dolara według oficjalnego kursu wymiany. Tylko w Szwajcarii, gdzie płace są wysokie, klasyka fast foodu jest jeszcze droższa.
Malejąca siła nabywcza
Najbiedniejsi cierpią szczególnie z powodu utraty siły nabywczej. Według badania przeprowadzonego przez Wydział Ekonomiczny Uniwersytetu w Buenos Aires (UBA), płaca minimalna w Argentynie spadła z równowartości 413 dolarów na początku kadencji Milei do obecnych 260 dolarów. Tymczasem 52,9 procent Argentyńczyków żyje poniżej granicy ubóstwa. „Spadające płace w dolarach i rosnące ceny znacznie osłabiły siłę nabywczą argentyńskich gospodarstw domowych” – piszą autorzy badania UBA.
Jednak ci, którzy dobrze zarabiają w peso, mogą teraz znaleźć okazje za granicą. Podczas letnich wakacji na półkuli południowej zamożni Argentyńczycy tłumnie przybywali na plaże Urugwaju i Brazylii. Według doniesień lokalnych mediów, centra handlowe w Chile były pełne Argentyńczyków kupujących walizki pełne ubrań i sprzętu elektronicznego.