Rozmowa z Klaudiuszem Iciek – stylistą, instruktorem i założycielem Claudius Hair Treser Academy.
W samym sercu Krakowa, przy Floriańskiej, najbardziej znanej ulicy w mieście, znajduje się salon Claudius Hair Treser Academy. Pracownia zdecydowanie nie przypomina klasycznego salonu fryzjerskiego. Dekorują ją obrazy i zdjęcia oraz zabytkowe, drewniane meble. Atmosfera jest wyjątkowa. Na środku salonu stoi masywny stół. Siedzi przy nim Klaudiusz i dogląda pracy swojego zespołu. Spotykamy się z nim dzisiaj, żeby porozmawiać o marzeniach i celach, o samorealizacji oraz o tym, jak stworzyć znakomicie prosperującą firmę, która daje satysfakcję zarówno klientom, jak i właścicielowi oraz pracownikom.
Pamiętasz może, jak to wszystko się zaczęło? Kiedy w Twojej głowie zrodził się pomysł, żeby zostać fryzjerem?
Przypominam sobie, że pierwsze eksperymenty z fryzurami zacząłem, gdy miałem 14 lat. Mieszałem wodę z cukrem, aby uzyskać miksturę na podobieństwo żelu. Następnie układałem sobie na głowie coś, co przypominało rogi. Nakładałem też różne kolory, mieszając piankę do włosów z farbami plakatowymi. Później zacząłem eksperymentować na znajomych. Część z nich śmieje się, że dzięki mnie nie ma dzisiaj włosów. Myślę, że zawsze pociągały mnie rzeczy związane z tworzeniem.
A skąd czerpałeś inspirację? W końcu nie były to czasy, kiedy wystarczyło włączyć komputer.
Najczęściej sięgałem po różnego rodzaju magazyny i albumy. Zawsze pociągała mnie geometria oraz klasyczne cięcia, które jednocześnie łączyły śmiałe ruchy z elegancją i prostotą. W pewnym momencie dowiedziałem się, że za tym stylem stoi akademia Vidal Sassoon. Kiedy 10 lat temu zamarzyłem, by zostać instruktorem, nie spodziewałem się, że uda mi się uczestniczyć w ich szkoleniach.
Jak myślisz, kiedy patrzysz na to wszystko z perspektywy czasu, co Ci wtedy pomogło?
Miałem cel. Wiedziałem, gdzie i po co idę.
A w którym momencie zapragnąłeś mieć swój salon?
W pewnym sensie zawsze do tego dążyłem. Pamiętam, jak dawno temu przyjechałem do Krakowa i miałem niewiele ponad marzenia. Pewnie nie uwierzyłbym, gdyby ktoś wtedy powiedział mi, że będę mieć swoją własną pracownię i to jeszcze na Floriańskiej. Natomiast mój pierwszy salon otworzyłem 7 lat temu, na obrzeżach Krakowa. Tam zacząłem budować swój zespół.
Właśnie, przejdźmy może do tego tematu. Pracownicy Claudius Hair to mocna strona firmy. Jak udało Ci się zbudować zgrany zespół? Przecież to bardzo różne osobowości.
Przeróżne! W końcu są to artyści. Każdy z moich pracowników jest inny, mam jednak to szczęście, że pracuję z bardzo ambitnymi ludźmi, profesjonalistami, którzy, podobnie jak ja, śmiało idą do celu. Prawdopodobnie dlatego tak dobrze się rozumiemy. To też widać podczas różnych inicjatyw poza salonem, bo marka Claudius to nie tylko pracownia fryzjerska. Gdy robimy pokazy, szkolenia, konferencję [Konferencja Stylizacji – przyp. red.], zdaję sobie sprawę jak bardzo mogę na nich liczyć. Pracujemy wspólnie i to jest najbardziej cenne.
A co poza życiem zawodowym? Wiemy, że masz też inne pasje.
Tak, trenuję crossfit, wcześniej miałem przygodę z MMA. Właśnie wróciłem z treningu i przyznam, że nic nie daje takiej energii, jak sport. Pozwala nie tylko utrzymać dobre zdrowie fizyczne, ale i psychiczne. Nie wyobrażam sobie tygodnia bez tego.
Sport to nie wszystko, prawda?
Zgadza się. Równie ważne jest dla mnie malowanie. To zajęcie daje mi naprawdę świetne pole do ekspresji. Kiedyś, tutaj w pracowni, po prostu poczułem, że muszę coś namalować – więc poszedłem do sklepu, kupiłem folię, płótno i farby, po czym rozłożyłem sprzęt i malowałem. W samym środku funkcjonującego salonu fryzjerskiego. Klientki były zachwycone (śmiech).
Nie można odmówić Ci niekonwencjonalności. Wróćmy na chwilę do pracy – czy dostrzegasz jakieś nowe tendencje i zmiany w branży fryzjerskiej?
Przede wszystkim zmiana nastąpiła w podejściu do obsługi klienta i w wymaganiach ze strony klientów. Ja sam i cały mój zespół regularnie korzystamy z usług coachingowych, na których przepracowujemy błędy i zastanawiamy się, co możemy zrobić, żeby klient był zadowolony i czuł, że wizyta w salonie to coś więcej niż nowa fryzura. I mam wrażenie, że osoby, które korzystają z naszych usług to wiedzą. Budowanie dobrych relacji jest niezmiernie ważne.
Wiemy też, że poza szkoleniami w obsłudze klienta pomaga wam innowacyjny program.
Tak, korzystamy z Versum. To narzędzie zmieniło funkcjonowanie salonu. Nie musimy już liczyć ilu mamy nowych klientów, ilu powracających, jakie są wyniki sprzedaży. A nawet takie rzeczy, jak SMSy przypominające klientom o zbliżającej się wizycie w salonie – to równie ważny aspekt, który wpływa na wysoką jakość obsługi. Ja, szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie teraz pracy bez tego systemu.
Wspomniałeś właśnie Konferencję Stylizacji. 30 sierpnia odbędzie się druga edycja wydarzenia. Czy możesz przybliżyć nam to przedsięwzięcie?
Pomysł konferencji wziął się stąd, że chcieliśmy zorganizować pokaz, który łączyłby merytorykę i jakość artystyczną, wykłady Look&Learn z elementami spektaklu. W zeszłym roku zaprosiliśmy do współpracy mojego przyjaciela, instruktora marki Kemon, Andrzeja Kawuloka – z resztą Andrzej będzie z nami również przy tej edycji, podobnie jak Versum i MaxModels. Stworzyliśmy wtedy pokaz inspirowany arystokracją, wilkami i wampirami. Spotkaliśmy się z niesamowitym odzewem. Dlatego postanowiliśmy zrobić kolejną edycję. W tym roku naszą główną inspiracją będzie cyrk. Pokaz zostanie podzielony na dwa nurty – ten bardziej spokojny „pryzmat” oraz ten bardziej szalony „kalejdoskop”. Będzie można zobaczyć niesamowite stylizacje, które pomaga nam stworzyć Waleria (stylistka Waleria Tokarzewska-Karaszewicz – przyp. red.). Możecie spodziewać się interesującego wydarzenia, do tego w ciekawym miejscu, bo konferencja odbędzie się w Centrum Kultury i Techniki Japońskiej Manggha w Krakowie. Będzie też można spotkać ludzi z branży i porozmawiać ze specjalistami.
Konferencja stylizacji to nie jedyne przedsięwzięcie Waszego zespołu. Wcześniej była Akademia. Czy to miejsce, gdzie kształcą się topowi, polscy fryzjerzy?
Wciąż intensywnie pracujemy nad wizją Akademii. Możliwe nawet, że będzie ona funkcjonowała bardziej jak szkoła. Nie chcę teraz zdradzić za wiele, ale mamy dużo pomysłów. Ostatnio razem z zespołem stworzyliśmy m. in. serię szkoleń fryzjerskich Shape Treser, która będzie dostępna na płytach DVD. Uważam, że jesteśmy świadkami rozkwitu branży fryzjerskiej w Polsce, a ta, dzięki dostępowi do najlepszych szkoleń na świecie, bardzo się rozwija.
Jesteś niezwykle twórczą osobą i wiesz jak realizować swoje cele. Pozwól, że na koniec naszej rozmowy poprosimy Cię o poradę dla tych, którzy stoją na początku swojej zawodowej drogi.
Co mógłbym poradzić? Jeżeli jesteś początkującym fryzjerem, a salon jest Twoim marzeniem – jakkolwiek to nie brzmi – dowiedz się, w którą stronę naprawdę chcesz iść i zacznij wierzyć w siebie. To wystarczy.
A gdy już będziesz mieć salon – słuchaj klientów, staraj się zrozumieć ich potrzeby, korzystaj z dobrych rozwiązań i programów, oraz z rad specjalistów.