
Jak poinformował w środę Departament Pracy w Waszyngtonie, tzw. wskaźnik CPI niespodziewanie wzrósł z 2,9 proc. do 3,0 proc. w styczniu. Prezydent USA Donald Trump obwinił za ten rozwój sytuacji swojego poprzednika Joe Bidena (82). Ponownie zaapelował o obniżenie głównych stóp procentowych.
Eksperci spodziewali się spowolnienia i inflacji na poziomie 2,8 procent w styczniu, założyli również niższą inflację bazową. Jednakże odsetek ten również wzrósł i wyniósł 3,3 procent. W szczególności ceny ubezpieczeń samochodowych i samochodów używanych, opieki medycznej i biletów lotniczych gwałtownie wzrosły w porównaniu z poprzednim miesiącem.
„Inflacja Bidena rośnie!” – napisał Trump w swoim serwisie internetowym Truth Social. Podczas kampanii wyborczej priorytetem stała się dla niego walka z inflacją. Analitycy ostrzegają jednak, że cła Trumpa i możliwe obniżki podatków mogą jeszcze bardziej zwiększyć inflację.
Wzrost inflacji prawdopodobnie wzmocni również apele o dalsze obniżenie stóp procentowych przez amerykańską Rezerwę Federalną; choć uważa, że to indeks PCE, a nie CPI, jest kluczowym wskaźnikiem inflacji. Wartość PCE wzrosła w grudniu do 2,6 proc. Celem banku centralnego jest inflacja na poziomie 2,0 procent.
Szef banku centralnego Jerome Powell (72) powiedział we wtorek, że „nie spieszy się” z dokonywaniem jakichkolwiek cięć. Trump napisał na Truth Social: „Stopy procentowe powinny zostać obniżone”.
Nawiązał do swojej polityki handlowej: spadające stopy procentowe „będą szły w parze z nadchodzącymi taryfami” – wyjaśnił, nie rozwijając jednak tego związku.