Według badacza bankructw i niewypłacalności Steffena Müllera (46) liczba upadłości przedsiębiorstw w Niemczech jest mniej więcej na tym samym poziomie, co w czasie kryzysu finansowego w 2009 r. „Jesteśmy na poziomie, przy którym poszczególne miesiące są zdecydowanie najwyższe od 20 lat, ” – mówi kierownik działu badań upadłościowych w Instytucie Badań Ekonomicznych Leibniza w Halle (IWH).
„W czasie kryzysu finansowego w 2009 roku miesięcznie mieliśmy około 1400 niewypłacalnych spółek osobowych i korporacji. Teraz jednak ponownie osiągnęliśmy ten poziom.” Jednak w tamtym czasie liczba niewypłacalnych mikroprzedsiębiorstw była mniej więcej taka sama. Obecnie zostało ich już tylko ok. 500. Ponieważ firmy są coraz większe, coraz więcej aktywów gospodarczych bankrutuje.
Wzrost o 10,6 proc. w porównaniu do roku poprzedniego
Według grudniowego raportu agencji kredytowej Creditreform liczba upadłości przedsiębiorstw w Niemczech osiągnęła w ubiegłym roku najwyższy poziom od 2015 roku. W 2024 roku zarejestrowano ogółem około 121 300 postępowań upadłościowych, w tym upadłości konsumenckie i inne. Oznacza to wzrost o 10,6 procent w porównaniu z rokiem poprzednim.
Na podstawie danych rocznych Patrik-Ludwig Hantzsch (40 l.), szef działu badań ekonomicznych Creditreform, stwierdził, że poziom kryzysu finansowego nie został jeszcze osiągnięty, ale był już w zasięgu wzroku: „Oznacza to, że wskaźniki niewypłacalności są zbliżone do najwyższych poziomów Wkrótce mogą ponownie pojawić się lata 2009 i 2010, kiedy zbankrutowało ponad 32 000 firm” – oznajmił po publikacji w grudniu.
Tendencja upadłościowa może się utrzymać nawet w przypadku ożywienia gospodarczego
Część bankructw wynika z efektu nadrabiania zaległości, wyjaśnia Müller z IWH. Zarówno z powodu korony, jak i trwającej od lat fazy zerowych stóp procentowych Europejskiego Banku Centralnego (EBC). „Firmy, które wcześniej były w stanie finansować się za niewielkie pieniądze, obecnie znajdują się pod presją rosnących stóp procentowych”. Chociaż upadłości są trudne dla osób nimi dotkniętych, z punktu widzenia gospodarki jako całości oznaczają wstrząsy na rynku.
Jednak długoterminowe prognozy są trudne, mówi ekspert IWH Müller. „Nawet przy ożywieniu gospodarczym może dojść do wzrostu liczby upadłości, jeśli zaległości nie zostaną jeszcze nadrobione”.