
Przez ponad dekadę świat mówił o samochodach autonomicznych. Początkowo futurystyczne robotaksówki dziś już cicho jeżdżą po ulicach miast, dowodząc, że autonomia stała się faktem – choć większość ludzi ledwo to zauważa. Podobna rewolucja zachodzi w cyberbezpieczeństwie.
Przez lata firmy polegały na automatyzacji: pisały playbooki, konfigurowały polityki, tworzyły skrypty reagujące na zagrożenia. „Automatyzacja potrafi tylko to, co jej zaprogramujemy, a atakujący starają się znaleźć drogę do ominięcia zasad” – podkreślają eksperci. Tymczasem, wraz z rozwojem AI, ochrona IT wchodzi w fazę autonomii: systemy same decydują, co badać, które dane są ważne i jakie działania podjąć – bez czekania na człowieka.
Analitycy zauważyli, że wielu klientów rzadko loguje się do portali bezpieczeństwa, uzasadniając to wyjątkowo wysoką skutecznością systemów IT i brakiem potrzeby nadzoru… Ale – jak zauważa Wojciech Głażewski, dyrektor firmy Check Point Software Technologies w Polsce – zaufanie do systemów AI musi być opatrzone przezornością i pilnowaniem zasad higieny cybernetycznej.
Różnica między automatyzacją a autonomią jest tu kluczowa: automatyzacja jest sekwencją określonych zdarzeń – „jeśli zobaczysz X, zrób Y” – podczas gdy autonomia jest decyzyjna i działa w czasie rzeczywistym, tak jak tempomat różni się od samochodu autonomicznego. Przez lata automatyzacja była panaceum, ale wymagała stałych aktualizacji i obsługi nieprzewidzianych sytuacji. Autonomia, oparta na sztucznej inteligencji, rozpoznaje wzorce i działa nawet w nieznanych sytuacjach.
Duże modele językowe (LLM) stają się mózgiem nowej ochrony. W poczcie e-mail wykrywają subtelne podszycia i socjotechnikę, identyfikują anomalie nawet bez złośliwego linku i rozumieją kontekst komunikacji, blokując zagrożenia zanim dotrą do skrzynki. Przykład: spear-phishingowy e-mail wygląda zwyczajnie, ale LLM wykrywa niekonsekwencje i zatrzymuje go natychmiast. To autonomia w praktyce.
Jak w autach autonomicznych, kluczowe jest zaufanie. AI-portale samoobsługowe pokazują użytkownikom, które e-maile zablokowano (poddano tzw. kwarantannie) i dlaczego, oferują proste wyjaśnienia działań systemu oraz pozwalają wchodzić w interakcję z agentami AI bez angażowania helpdesku. Samosterujące bezpieczeństwo rozwija się etapami: już dziś filtruje miliardy wiadomości e-mail bez udziału użytkownika, AI decyduje, które alerty w SOC wymagają uwagi i pisze raporty, a portale samoobsługowe dają kontrolę użytkownikom bez przeciążania zespołów IT.
Transformacja już trwa. Tak jak samochody autonomiczne zmieniają transport, tak samosterujące bezpieczeństwo zmieni ochronę cyfrową – cicho, inteligentnie i przejrzyście. Ale – jak zauważa Wojciech Głażewski, dyrektor firmy Check Point – należy odpowiednio chronić systemy LLM – należy myśleć o bezpieczeństwie danych, integralności modelu, odporności systemu oraz bezpieczeństwie użytkowników.